Jeszcze w styczniu donosiliśmy, że cena "najdroższego domu na świecie" została obniżona do zaledwie 350 mln dolarów (z pierwotnych 500 mln dolarów). Niestety kupiec się nie znalazł, a obecny właściciel i twórca - Nile Niami - ma problemy finansowe. Ale dla niego to nie pierwszyzna.
Słynny w Los Angeles deweloper budował posiadłość przez osiem lat, dopieszczając każdy detal z pomocą 600 pracowników. Niestety, samodzielnie nie był w stanie pokryć całości kosztów budowy (sama działka kosztowała go 28 mln dolarów).
>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble
By dokończyć budowę, w 2018 roku zaciągnął zobowiązanie na 90 mln dolarów w Hankey Capital. Właściciele funduszu liczyli na kolejny sukces Niamiego, który niejednokrotnie budował i sprzedawał luksusowe domy najbogatszym ludziom na ziemi. Wśród jego klientów byli anonimowy saudyjski miliarder, muzyk Sean Combs (Puff Daddy) czy wioślarze - bliźniacy Winklevoss. Sądzono, że z tytułem "najdroższego domu na świecie", świetną lokalizacją oraz niesamowicie ekskluzywnym wyposażeniem sprzedaż za pół miliarda dolarów będzie prosta, a deweloper oraz właściciele funduszu zarobią duże pieniądze. Niestety, pandemia sprawiła, że kwota szybko musiała zostać obniżona, a mimo to żaden klient nie jest zainteresowany kupnem.
Tymczasem fundusz daje żółtą kartkę Niamiemu i żąda pieniędzy. Wraz z odsetkami Niami jest winien Hankey Capital 110 mln dolarów. Jak donosi "Los Angeles Times", Niami otrzymał wezwanie do zapłaty należności. Na spłatę zobowiązania ma 90 dni.
Sam Nile Niami z pewnością zdążył przywyknąć do podobnych żądań. Tylko w 2020 roku Niami otrzymał podobne wezwania do zapłaty w przypadku dwóch innych posiadłości. Pierwsze ze zobowiązań, 10 mln dolarów, dotyczyło nieruchomości przy 1369 Londonderry Place w Hollywood Hills, a drugie - w wysokości 23,4 miliona dolarów - rezydencji przy 10701 Bellagio Road.
Ponadto Niami znany jest ze swojej specyficznej natury. Za robienie imprez w swoich posiadłościach został ukarany przez władze Los Angeles pięciokrotnie. Swoim bogatym życiem celebryta dzieli się za pomocą social mediów.
Co ciekawe, właściciel nieruchomości oficjalnie wcale jej nie wystawił na sprzedaż. Na stronie posiadłości znajduje się jedynie formularz kontaktowy dla osób zainteresowanych kupnem. I właśnie ta opieszałość, zdaniem dziennikarzy "Los Angeles Times", rozwścieczyła właścicieli funduszu.