Nawet 12 mln Polaków żyje w blokach z minionej epoki. Wielka płyta wad ma wiele. Narzeka się na niską jakość wykonania, złe rozplanowanie pomieszczeń, brak wielu funkcjonalności, nudną architekturę i estetykę, braki w zakresie bezpieczeństwa, czy energooszczędności budynków. Są też poważne obawy o to, jak długo wielka płyta jeszcze postoi - choć mimo alarmistycznych sygnałów, zdania ekspertów w tej sprawie są podzielone.
Lista zastrzeżeń jest długa, a jednak Polacy wcale nie odwrócili się od bloków. Na rynku wtórnym to właśnie mieszkania w tych budynkach mają największe wzięcie. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że są tanie - tańsze nawet o 1000 zł/ mkw. w stosunku do średnich cenowych. To jednak tylko część prawdy, bowiem bloki mają również swoje zalety.
Z rynkiem pierwotnym, zwłaszcza tym oferowanym w MDM, wygrywają przede wszystkim pod względem lokalizacji. Niejednokrotnie wielka płyta znajduje się w centrach miast, co sprawia, że nawet z inwestycyjnego punktu widzenia jest atrakcyjna. Warto wspomnieć choćby, że we Wrocławiu mieszkania w blokach na Starym Mieście potrafią kosztować nawet 7 - 8 tys. za metr kwadratowy.
Inna zaleta blokowisk to funkcjonalność rozumiana jako dobre skomunikowanie z resztą miasta i dostęp do szeregu instytucji i usług. Tego wszystkiego brak często na nowych osiedlach. Komunistyczni planiści dbali o to, by każde blokowisko miało swoją szkołę, przychodnię, tereny zielone, sklepy itp.
Dziś docenia się te elementy, zwłaszcza, że część mieszkań z rynku pierwotnego wyrasta w szczerym polu, gdzie brakuje nie tylko linii autobusowych, ale dosłownie wszystkiego.
Polskie blokowiska z czasów PRL sukcesywnie się modernizują. Spółdzielnie mieszkaniowe ocieplają budynki i odnawiają elewacje. Często bloki nie są już szare i ponure, za to stają się przyjemniejsze dla oka. Próbuje się też nadrabiać wiele innych rozwiązań, stosowanych w nowym budownictwie. By zwiększyć funkcjonalność dostawia się balkony. Zdarza się, że na osiedlach pojawia się monitoring, parkingi odgrodzone szlabanami itp.
Oczywiście to tylko namiastki tzw. osiedli zamkniętych, ale mimo wszystko zwiększają one funkcjonalność budownictwa z wielkiej płyty. Współcześnie też coraz częściej, niektóre - najciekawsze przykłady uznaje się za zabytki i podejmuje ich modernizacji. Tak właśnie dzieje się m.in. we Wrocławiu, gdzie rusza modernizacja budynków z lat 60. na placu Grunwaldzkim. Tzw. sedesowce (od charakterystycznego kształtu okien) zwane "wrocławskim Manhattanem", jeszcze w tym roku przejdą gruntowny remont.
Co można jeszcze zrobić z blokami? Przykłady z zagranicy pokazują, że bardzo wiele. W Niemczech, w 2001 roku rząd przyjął program modernizacji bloków głównie z dawnej NRD. By zwiększyć ich funkcjonalność i atrakcyjność doklejano metalowe konstrukcje z zewnątrz, przebijano stropy i aranżowano mieszkania dwupoziomowe. W ramach zwiększania funkcjonalności i estetyki pojawiały się również np. tarasy na dachach. Za przykład udanej modernizacji może służyć m.in. osiedle Sachsendorf- Maslow w Cottbus. Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych materiałów elewacyjnych - elementów ze stali i szkła, oraz ciekawej kolorystyki, udało się uzyskać bardzo atrakcyjny efekt.
We Francji już w 1989 roku opracowano cały system modernizacji wielkiej płyty - Epal d'Harc. Zaprojektowano m.in. metalowe dobudówki do elewacji, dzięki którym udało się aranżować apartamenty dwupoziomowe, ogrody zimowe, loggie. W czeskim Brnie w ramach modernizacji wielkiej płyty pojawiły się na przykład dwuspadowe dachy, nowe elewacje i balkony, co zmieniło całkowicie wygląd budynków.
Polska wielka płyta dziś, choć nie przechodzi jeszcze tak odważnych przemian, na pewno walczy o podniesienie standardu. Czy doczekamy się nowatorskich programów/pomysłów modernizacyjnych? Na pewno byłoby to korzystne tak dla estetyki i funkcjonalności przestrzeni miejskich, jak i dla właścicieli mieszkań w tych obiektach.