Według najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli gminy posiadają 50 tys. pustostanów. Dlaczego nie są zamieszkane?
Najwyższa Izba Kontroli postanowiła zbadać, co wpływa na deficyt mieszkań komunalnych dla gospodarstw domowych o niskich dochodach. W tym celu NIK wziął pod lupę działania gmin w latach 2016-2019 (I półrocze) realizowane w ramach zadań własnych, ale także finansowane z budżetu państwa. Wnioski nie są optymistyczne.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
W zasobach gminnych znajduje się 840,4 tys. mieszkań, według danych za 2018 rok. Aż 81 procent zasobu komunalnego kontrolowanych gmin stanowią lokale w budynkach wybudowanych przed 1945 r. Wiele z tych kamienic i domów jest już na skraju eksploatacji i z roku na rok ich ubywa, gdyż są przeznaczane do rozbiórki. Jeszcze w 2015 roku gminy dysponowały 886,7 tys. mieszkaniami.
Ten sam raport NIK informuje ponadto, że gminy posiadają ponad 50 tys. wolnych lokali. Jak to możliwe, skoro ogólna liczba mieszkań spada? Niestety, są to głównie lokale w bardzo złym stanie technicznym, których bez koniecznych remontów i modernizacji nie można zasiedlić. A do tego potrzebne są pieniądze, które powinny pochodzić z opłat czynszowych obecnych lokatorów. Te jednak nie wpływają w wystarczający stopniu.
Za taki stan rzeczy NIK obwinia gminy, które niewystarczająco egzekwują terminowości wpłat lokatorów. - Tylko w trzech gminach przychody z czynszów pokrywały koszty bieżącej eksploatacji lokali, ale w żadnej nie wystarczyły one na pokrycie wydatków remontowo-modernizacyjnych. W konsekwencji doprowadziło to do wyłączania budynków i lokali z użytkowania ze względu na zły stan techniczny - można przeczytać we wnioskach raportu NIK.
W większości gmin skutkiem nieściągalności opłat jest brak środków na pokrycie kosztów eksploatacyjnych zasobu mieszkaniowego oraz na modernizację i remonty. Według GUS, liczba zadłużonych mieszkań komunalnych wynosiła w 2018 roku aż 390 535 lokale.