Rynek nieruchomości z jednej strony przeżywał w ostatnich latach prawdziwy rozkwit, nie brakowało jednak problemów. Bo o ile deweloperzy z pewnością nie mogli narzekać na brak zamówień, to już ci, którzy zdecydowali się zainwestować w mieszkanie, by je wynajmować krótkoterminowo, mogli ponieść straty. Winna jest oczywiście pandemia COVID-19.
Czy kłopoty właścicieli nieruchomości, którzy zainwestowali w mieszkania licząc na zwrot z usług turystycznych definitywnie są przeszłością?
Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego informuje, że w styczniu hotele odnotowały przygnębiające wyniki. Co prawda w tym miesiącu widoczne jeszcze były spore wzrosty zachorowań na koronawirusa, z drugiej zaś ten okres w roku z uwagi na zimową aurę przyciąga turystów nie tylko do hoteli, ale i do mieszkań wynajmowanych krótkoterminowo.
Sprawdź za darmo średnie ceny nieruchomości w swojej okolicy >>>
Jak informuje IGHP ponad połowa obiektów (53 proc.) nie przekroczyła w styczniu frekwencji 30 proc., a poziom powyżej 50 proc. obłożenia uzyskało tylko 13 proc. Dużą grupę (31 proc. ankietowanych) stanowiły hotele, które odnotowały frekwencję w zakresie 31-50 proc. Jeszcze większa różnica zarysowała się w relacji hoteli obsługujących gości segmentów biznesowego i wypoczynkowego, na korzyść tych drugich, choć generalnie wyniki były dalekie od satysfakcjonujących. Obłożenie poniżej 30 proc. odnotowało 52 proc. hoteli wypoczynkowych i 57 proc. biznesowych. Natomiast frekwencję powyżej 50 proc. odnotowało 28 proc. obiektów wypoczynkowych, i tylko 4 proc. biznesowych. Takie różnice w osiągniętej frekwencji wynikały z kończącego się na początku stycznia okresu przerwy noworocznej oraz pierwszych dwóch tygodni ferii szkolnych w drugiej połowie miesiąca, generujących pobyty prywatne w miejscowościach wypoczynkowych.
Z raportu Izby wynika, że ceny nadal wskazują na ciągłą tendencję wzrostową. Hotele ulegają bowiem presji ze strony rosnących kosztów - głónie towarów i usług, w tym przede wszystkim kosztów gazu, energii elektrycznej, a także wynagrodzeń. Ponad połowa hoteli (52 proc.) uzyskała średnie ceny wyższe niż w styczniu 2020 r., przy czym 25 proc. odnotowało wzrosty o więcej niż 10 proc. W przypadku 16 proc. obiektów ceny nie zmieniły się, a spadek średniej ceny zanotowało 25 proc. hoteli.
I o ile w przypadku hoteli czynników wzrostu jest więcej, to w przypadku nieruchomości wynajmowanych krótkoterminowo może być ich już mniej. Kwatera w prywatnym mieszkaniu nie wymaga przecież obsługi np. recepcji, restauracji, kuchni etc. Właściciel mieszkania odczuje oczywiście wyższe koszty energii czy gazu, ale w przypadku pojedynczego mieszkania będą one znacznie mniejsze niż w przypadku całego budynku hotelowego. To właśnie osoby, które posiadają prywatne mieszkania na wynajem, mogą więc w dobie rosnącej konkurencji mieć większą szansę na zarobek.
Kolejny koszt, który uderzyć może zarówno w branże hotelarską, jak i osoby wynajmujące posiadane mieszkania, to podatek. IGHP zapytała hotelarzy o poziom wzrostu kosztów tej daniny publicznej. Z udzielonych odpowiedzi wynika, że średni wzrost podatku wyniósł 11 proc. Dla 10 proc. hoteli podatek pozostał na tym samym poziomie, co w roku ubiegłym. Z drugiej strony, aż w 25 proc. obiektów wzrost podatku wynosi 15 proc. i więcej. Najliczniejszą grupę (55 proc.) stanowiły hotele, które wskazały na wzrost w przedziale 4-10 proc.