Łódź się wyludnia? Władze miasta z ważnym przesłaniem

Prezydent dużego miasta w centralnej Polsce kwestionuje oficjalne dane dotyczące wyludniania się metropolii. Powołując się na alternatywne źródła informacji, włodarz twierdzi, że wbrew powszechnym opiniom liczba mieszkańców rośnie. Argumenty obejmują wzrost liczby podatników, napływ studentów oraz dane z logowań telefonów komórkowych. Sytuacja ta podkreśla rozbieżności między oficjalnymi statystykami a rzeczywistością postrzeganą przez lokalne władze, stawiając pytania o dokładność metod pomiaru populacji w dynamicznie zmieniających się ośrodkach miejskich.

Łódź to według danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) czwarte miasto w Polsce, choć jeszcze nie tak dawno zajmowało pozycję wicelidera wśród polskich miast. Pod względem populacji ustępowało jedynie Warszawie. W ostatnich latach Łódź wypadła z podium po tym, jak została prześcignięta przez Kraków i Wrocław. Według GUS obecnie zamieszkuje ją 652 tys. mieszkańców. Z tymi danymi nie zgadza się jednak prezydent tego miasta. 

 

– Dane, które pozyskujemy z GUS-u, nie są wiarygodne. Otrzymaliśmy po wielu latach dane z urzędu skarbowego i okazuje, że w ciągu tylko i wyłącznie roku przybyło nam 90 tys. podatników. To świadczy, że miasto się nie wyludnia, wprost przeciwnie, zaludnia się – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.

Polakom brak wiedzy

Siłą miasta są m.in. uczelnie wyższe, które przyciągają do Łodzi studentów niemal z całego kraju i z zagranicy. Część z nich pozostaje w mieście lub na terenie aglomeracji. Na negatywne statystyki może wpływać także fakt, że prawo nie wymaga już meldowania się w konkretnym miejscu zamieszkania. 

 

– Młodych ludzi przybywa nam bardzo szybko i to widzimy, bo robimy badania i faktycznie to są młodzi w wieku 18–32 lata. Mamy saldo migracyjne i to zdecydowanie bardzo duże. To są również kwestie obrazowe, jak na przykład zlecamy telefoniom komórkowym liczbę logujących się telefonów, ona pokazuje, że w Łodzi nie ma 670 czy 680 tys. mieszkańców, ale tych telefonów loguje się od 850 do 900 tys. Jeżeli nawet weźmiemy, że ktoś ma jeden telefon, ktoś ma dwa, ale z kolei niemowlęta nie mają tych telefonów, to pokazuje, że rzeczywistość jest trochę inna, GUS nie nadąża – ocenia Hanna Zdanowska.

 

Za wyższą liczbą mieszkańców w porównaniu do oficjalnych statystyk przemawia także fakt, że w mieście brakuje szkół i przedszkoli. 

 

Atutem Łodzi jest m.in. położenie geograficzne. Na terenie jej aglomeracji krzyżują się główne polskie autostrady A2 łącząca Warszawę z Wielkopolską i Niemcami oraz przebiegająca na osi północ–południe autostrada A1 będąca łącznikiem Trójmiasta z Górnym Śląskiem oraz Czechami. Nie oznacza to jednak, że miasto nie potrzebuje inwestycji infrastrukturalnych. Wręcz przeciwnie. 

 

– Łódź mierzy się przede wszystkim z kwestiami infrastrukturalnymi, mimo że od ładnych paru lat zmieniamy infrastrukturę, to jednak zapotrzebowania są olbrzymie, dlatego obiecałam przede wszystkim łodzianom proste drogi, to jest jeden z priorytetów – wymienia prezydent miasta.

 

Łódź o zmianach w ludności miasta

Niestety na ten cel próżno szukać pieniędzy w Krajowym Planie Odbudowy (KPO). W obecnej perspektywie budżetowej Bruksela przesunęła akcenty w obszarze inwestycji, które można realizować za pieniądze unijne. Taka sytuacja nieco komplikuje wyzwanie, jakim jest np. poprawa stanu dróg miejskich.

 

– Środki z KPO są dla nas dużym potencjalnym zastrzykiem, diabeł tkwi w szczegółach, problem jest innej natury, środki z KPO są dedykowane tylko na określone cele, one mają swoją fiszkę, na jakie cele mogą być wydane. My potrzebujemy na pewno środków na infrastrukturę i nie pozyskamy ich z KPO, bo niestety takich środków bezpośrednio na infrastrukturę drogową nie ma – mówi Hanna Zdanowska. To oznacza, że Łódź musi szukać pieniędzy na te cele w innych źródłach.

 

Drugim priorytetem dla władz Łodzi jest mieszkalnictwo. Zauważalnym problemem, szczególnie wśród młodego pokolenia, jest tzw. luka kredytowa, czyli problemy ze zdolnością kredytową oraz zebraniem potrzebnego wkładu własnego. 

 

– Chcemy budować i zaczynamy budować i lokale, mieszkania komunalne, ale również mieszkania o niższym czynszu niż ten rynkowy, w których będą mogli skorzystać z możliwości zamieszkania właśnie te osoby, których nie stać na zakup mieszkania, a są już ponad możliwością otrzymania wsparcia w postaci mieszkania komunalnego, dlatego to jest drugi priorytet – mówi prezydent Łodzi portalowi Newseria.pl. 

 

Miasto deklaruje, że ma gotowe projekty budowlane i czeka na konieczne pozwolenia. Inwestorami w tym przypadku będą miejskie spółki czy Widzewskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Władze samorządowe w tym przypadku są otwarte na różne kooperatywy. 

 

Trzecim priorytetem prezydent jest zrównoważony rozwój, określany w mieście za pomocą hasła „Błękitno-Zielona Łódź”. Chodzi o wydobycie części ukrytych przed laty w betonowych kanałach rzek, których jest ponad 20. 

 

– Równolegle będą szły dalsze zmiany związane z rewitalizacją Śródmieścia, ale do tego już się przyzwyczailiśmy, to jest oczywistość i to idzie swoim tempem – mówi prezydent Zdanowska. 

 

Hanna Zdanowska pełni funkcję prezydent Łodzi od 2010 roku. Z wykształcenia jest inżynierem środowiska. W 2007 roku została wybrana posłanką na Sejm z list Platformy Obywatelskiej. Trzy lata później zwyciężyła w wyborach na prezydenta miasta Łodzi, stając się pierwszą kobietą sprawującą ten urząd. Wybory były następstwem odwołania w referendum jej poprzednika Jerzego Kropiwnickiego. W wyborach 7 kwietnia 2024 roku została wybrana na czwartą kadencję. Rozstrzygnięcie nastąpiło już w pierwszej turze, w której Zdanowska zdobyła 59,3 proc. głosów. 

 

Łódź jest miastem o średniowiecznym rodowodzie. Przez wiele lat rozwijała się w cieniu większych ośrodków jak Łęczyca czy Sieradz. Prawa miejskie otrzymała w 1423 roku w Przedborzu (obecnie województwo łódzkie). Na dynamiczny rozwój miasto musiało poczekać aż do XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej. Łódź stała się wówczas prężnym ośrodkiem gospodarczym w zaborze rosyjskim. Kiedy w 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, miasto było drugim pod względem mieszkańców miastem II RP. W okresie PRL oprócz przemysłu (głównie włókienniczego) Łódź stała się prężnym ośrodkiem naukowym i kulturalnym (największy ośrodek produkcji filmowej). 

 

Po upadku PRL miasto zmagało się z problemami związanymi z transformacją. W latach 90. upadła większość zakładów przemysłowych, głównie włókienniczych. Zanotowano gwałtowny wzrost bezrobocia. Poprawa sytuacji nastąpiła dopiero w kolejnych dekadach, szczególnie po wejściu Polski do Unii Europejskiej. 

 

 

Fot. Adam Jones