Mieszkania do tej pory gwałtownie drożały, rynek nieruchomości wydawał się rozgrzany do czerwoności. Dziś wiele osób zastanawia się nad tym, czy problemy wywołane koronawirusem będą powodem do znaczącego obniżania cen.
Eksperci są zgodni, że rynek nieruchomości obecną sytuację odczuje. Nie oznacza to jednak, że spadek cen będzie gwałtowny i głęboki.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są
- Nie ma co natomiast oczekiwać gwałtownych spadków. Od dawna mieliśmy przewagę popytu nad podażą. Tym samym nawet dość istotne spowolnienie sprzedaży nie powinno zachwiać stabilnością firm - wyjaśnia cytowany przez Bankier.pl. Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Ekspert podkreśla, że rynek nieruchomości na tle innych sposobów inwestowania pieniędzy wciąż może wydawać się atrakcyjny - notowania wielu giełdowych spółek odnotowały bowiem poważne tąpnięcie.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments, cytowany przez portal, zauważa z kolei, że rynek nieruchomości znacząco różni się od rynku akcji. Ich sprzedaż jest w o wiele większym stopniu efektem emocji i konieczności szybkiego działania. Na dowód przypomina to, co działo się na rynku nieruchomości w roku 2009, kiedy to banki przykręciły kurek z kredytami - Ceny mieszkań spadły wówczas zaledwie o kilka procent - stwierdza.
Zdaniem ekspertów zmiany cen na rynku nieruchomości nie powinny przekroczyć pięciu procent.
Warto też podkreślić, że część transakcji na rynku nieruchomości ma charakter czysto spekulacyjny. Część inwestorów jest w stanie kupić atrakcyjny lokal tylko po to, by po dosłownie kilku tygodniach sprzedać go z zyskiem.
Możliwe też, że ucierpi sprzedaż mieszkań dużych i luksusowych - informacje o zmniejszonym popycie na tego typu lokale płynęły od miesięcy. Tymczasem potrzeby mieszkaniowe Polaków nie zmieniły się z uwagi na epidemię koronawirusa - na rynku wciąż jest "dziura" opiewająca na kilka milionów lokali. Przez tak silną podaż ceny wciąż mogą się zatem utrzymywać na dotychczasowym poziomie.