Rynek nieruchomości nie przeżywa ostatnimi czasy zbyt dobrych chwil. Dziś trudno prognozować dalszy rozwój sytuacji, bo nie wiadomo, jak długo ona potrwa. Eksperci podkreślają jednak, że rynek nieruchomości, w odróżnieniu np. od giełdy, reaguje na zmiany ze znacznym opóźnieniem.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
Częściową odpowiedź na to jak mogą zmienić się ceny w Polsce, dają informacje napływające z krajów, które ze zwiększoną falą epidemii zmagały się miały wcześniej.
- Aktualne dane spływające z Azji sugerują, że po okresowym spowolnieniu sytuacja unormuje się, a ceny mieszkań wrócą na dotychczasowe tory - wyjaśnia Piotr Tarkowski, ekspert rynku nieruchomości.
Według eksperta historia największych epidemii XXI wieku pokazuje, że wywołany przez nie gospodarczy szok miał jedynie krótkotrwały charakter, a rynki nieruchomości szybko wracały do równowagi. Trzeba jednak podkreślić, że epidemii o takiej skali, która zatrzymałaby w zasadzie całą gospodarkę jednak do tej pory nie mieliśmy.
Ekspert przytacza badania firmy analitycznej Zillow Economic Research. Wynika z nich, że po epidemii SARS w Hongkongu ceny nieruchomości wróciły na "wcześniejsze tory" w zaledwie kilka miesięcy po przejściu fali zachorowań.
Nowsze dane również są optymistyczne - Z opracowania Capital Economics wynika, że liczba transakcji w największych chińskich miastach sięgnęła już blisko 50 proc. zeszłorocznych - wylicza ekspert. To pozwala mieć nadzieję, że rynek nieruchomości podniesie się nawet po szoku wywołanym koronawirusem.
Dla wielu osób nieruchomości wciąż mogą wydawać bezpieczniejszą przystanią dla pieniędzy niż np. giełda. Notowania spółek zanotowały bowiem spadki wynoszące nawet kilkadziesiąt procent. Rynek nieruchomości również może zareagować spadkiem, lecz nie tak szybkim i głębokim.