Karaluchy nie dają im żyć. Błagają o zamgławienie

Mieszkańcy jednego z bloków w Elblągu od dłuższego czasu mierzą się z problemem prusaków, które opanowały budynek. Pomimo interwencji spółdzielni ESM "Sielanka" i przeprowadzanej dezynsekcji uporczywe owady przetrwały. Lokatorzy apelują o skuteczniejsze rozwiązania.

Portal portel.pl opisał historię mieszkańców bloku przy ul. Władysława IV w Elblągu walczących z problemem karaczanów. Spółdzielnia ESM "Sielanka", która zna problem, podjęła działania dezynsekcyjne. Lokatorzy kwestionują ich skuteczność. Ich zdanie metoda opryskowa stosowana obecnie nie przynosi oczekiwanych efektów. 
 

Zamgławianie pomoże?

Mieszkańcy proponują zastosowanie metody zamgławiania, która ich zdaniem mogłaby być bardziej efektywna.

 

Zamgławianie w walce z karaluchami to metoda polegająca na rozpylaniu drobnoziarnistego aerozolu zawierającego środki owadobójcze. Aerozol ten, w formie mgiełki, wnika w trudno dostępne miejsca takie jak szczeliny, zakamarki czy za meblami, docierając do schronień i gniazd karaluchów. Metoda jest skuteczna, ponieważ pozwala na równomierne pokrycie obszarów, gdzie tradycyjne środki owadobójcze mogą nie dotrzeć. Zamgławianie jest stosowane przez profesjonalne firmy dezynsekcyjne i wymaga ewakuacji osób oraz zwierząt z obszaru zamgławiania na czas zabiegu i przez okres wentylacji pomieszczeń.

 

Lokatorzy bloku, jak wyjaśnia serwis, twierdzą, że oprysk nie dociera do wszystkich zakamarków, gdzie mogą się ukrywać szkodniki. 

Zaczęło się od jednego opuszczonego mieszkania

Właściciele mieszkań położonych w bloku podejmują również indywidualne próby walki z prusakami, lecz uważają to za niewystarczające. Proponują regularne dezynsekcje co kwartał, finansowane z funduszu remontowego. 

 

Problem trudno rozwiązać z jeszcze jednego względu. Nie wszyscy mieszkańcy chcą udostępniania swoich mieszkań podczas dezynfekcji.

 

Jedna z lokatorek wyjaśnia też, jak problem się zaczął. - Problem był minimalny, ale zaczął narastać. W bloku było jedno zapuszczone mieszkanie, dzwoniłam nawet do jego właściciela, że robaki od niego z mieszkania wychodzą. Mieszkanie jest zamknięte, nieużywane. Czy teraz uda się je zdezynfekować? Tego nie wiem – mówi w rozmowie z portalem kobieta. 

 

Jedna z mieszkanek sugeruje, że problem zostanie lepiej zrozumiany, gdy ktoś z władz "Sielanki” sam zamieszka w tym bloku. Lokatorzy podkreślają, że tylko osoby mieszkające w bloku są w stanie w pełni zrozumieć skalę problemu.

 

Stanowisko ESM "Sielanka” zostało opublikowane na łamach portalu 15 grudnia. Spółdzielnia podkreśla, że dezynsekcja części wspólnych jest przeprowadzana regularnie, na podstawie zgłoszeń mieszkańców. Jeśli oprysk okazuje się nieskuteczny, jest ponawiany aż do uzyskania pozytywnych rezultatów. "Sielanka” zwraca uwagę, że ważne jest przeprowadzenie dezynsekcji nie tylko w częściach wspólnych, ale w całym budynku, włączając w to mieszkania.

 

Karaluchy mogą poważnie szkodzić nieruchomościom, niszcząc przez żerowanie materiały takie jak tapety, książki czy miękkie wykładziny. Ich obecność przyczynia się do rozprzestrzeniania bakterii i alergenów, co może mieć negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców. Karaluchy szybko się rozmnażają i łatwo rozprzestrzeniają, szczególnie w ciepłych, wilgotnych obszarach, takich jak kuchnie czy łazienki. Tworzą gniazda w ukrytych, trudno dostępnych miejscach, co utrudnia ich wykrycie i zwalczanie.

 

Fot. Najman Husaini