W Polsce odnotowuje się coraz więcej przypadków występowania ćmy azjatyckiej - ostrzegają eksperci. To groźny gatunek. Człowiekowi co prawda nie zagraża, ale jest inwazyjny. Poza tym może powodować ogromne straty w roślinności, szczególnie w jednym gatunku.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
Ćmy, a w zasadzie ich gąsienice, z wielkim upodobaniem zjadają wszelkie gatunki bukszpanu. Stąd inna nazwa cydalima perspectalis - ćma bukszpanowa. Inwazja tych owadów może wyrządzić wymierne szkody, obniżając wartość nieruchomości.
- Ten gatunek jest inwazyjny i uznajemy go za szkodnika. Każdy osobnik mniej to być może ocalone kilka krzewów bukszpanów. Dlatego tutaj nie miałabym żadnych oporów i potraktowałabym go jako takiego "pełnoprawnego" szkodnika - wyjaśnia w rozmowie z wp.pl entomolog dr Ewa Sady.
W ostatnich tygodniach coraz więcej doniesień o pojawieniu się owadów napływa m.in. z Warszawy. Eksperci oceniają, że podobnie jak w przypadku Niemiec, gdzie inwazja tych owadów trwa od 2006, ćmy zostały przywleczone w sadzonkach.
Bukszpan w starciu z gąsienicami azjatyckiej ćmy jest bez szans. Młodsze osobniki zjadają tylko miękkie liście, jednak starsze pożerają również bardziej dojrzałe liście oraz pędy. Krzew szybko obumiera, a powód zniszczenia łatwo rozpoznać. Bukszpan dosłownie oblepiony jest przędzą i odchodami żarłocznych owadów.
Gatunek, który jeszcze kilkadziesiąt lat temu występował głównie w tropikalnych regionach Wschodniej i Południowej Azji w Polsce, m.in. przez zmiany klimatyczne, czuje się dobrze. Ma też skuteczną strategię przetrwania. Jedna samica ćmy może złożyć bowiem nawet 400 jaj bezpośrednio na krzew bukszpanu.
Sposoby na pozbywanie się szkodnika są pracochłonne. Szczególnie tam, gdzie bukszpanowych krzaków jest dużo. Można stosować pułapki, które wabią ćmy (kosztują ok. 50 zł) lub lampy owadobójcze. Eksperci zalecają regularne przeczesywanie krzewów w celu strącenia jaj i larw lub gąsienic.