"Griswoldowie z Bydgoszczy" poszli na rekord. Wieszanie 200 tys. świątecznych lampek zaczęli latem

W bydgoskim Fordonie, przy ul. Sielskiej 55, znowu zabłysła niesamowita iluminacja. Blisko 200 tysięcy światełek, które ozdabiają jedną z nieruchomości to świetnie znana mieszkańcom miasta tradycja. Co jest jej źródłem?

Z tradycją oświetlania bydgoskiej nieruchomości wiąże się niecodzienna historia. Pan Andrzej, brat właścicielki, będący osobą niesłyszącą, właśnie w świątecznych dekoracjach odnajduje szczęście i radość. Jego zamiłowanie do tego typu ozdób sięga dzieciństwa, a rodzina kontynuuje tę tradycję, wspominając również zmarłą matkę.

 

-  Nasza mama też bardzo kochała święta i zawsze stroiła dom. Wiedziała, że jedyną rzeczą, która w najmłodszych latach go interesowała, były te światełka. Teraz mama już nie żyje, ale nie zarzuciliśmy tego zwyczaju. Andrzej jest też bardzo wdzięczny tacie za to, że po śmierci mamy, pomimo braku pieniędzy dzielił włos na czworo, aby Andrzej miał nowe światełka - żeby tylko sprawić mu radość. My również chcemy, by czuł się szczęśliwy i kochany - wyjaśnia w rozmowie z serwisem expressbydgoski.pl pani Agnieszka, mieszkanka domu. 

Dla wszystkich kochających świąteczny nastrój

W tym roku dekoracja nieruchomości jest wyjątkowo pokaźna - rozrosła się się do około 200 tysięcy lampek. Widoczne są też świąteczne figurki, bombki i inne ozdoby. Ta niezwykła dekoracja, sprawia, że nieruchomość jest określana jako  "Dom Griswoldów". To odniesienie do filmu "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju". Świątecznych lampek i dekoracji jest na tyle dużo, że nieruchomość przyciąga mieszkańców, a także turystów. 

 

Wśród odwiedzających są również rodzice z dziećmi z niepełnosprawnościami. I one znajdują w tych światłach spokój i ukojenie. 

 

- Jakiś czas temu też rozmawiałam z mamą dziecka, które porusza się na wózku. Mówiła, że dzięki tym światełkom jej syn się wycisza, że to go uspokaja, i że potrafi nawet trzy razy w ciągu dnia pojawić się przy posesji - opowiada pani Agnieszka.
 

Miesiące przygotowań

Ozdobienie domu tak dużą ilością światełek wymaga wysiłku i odpowiedniego planowania. Dlatego prace nad dekoracjami zaczęły się już latem. Pan Maciej, mąż pani Agnieszki, pomagał w rozwieszaniu światełek. Jak donosi portal - sąsiedzi również okazali wsparcie, zbierając drobne datki na pokrycie kosztów energii elektrycznej. 

 

Jednak dla rodziny najważniejsza jest możliwość sprawiania radości innym, nie pieniądze.

 

Fot. hippopx.com/