Nowy Jork od zawsze kojarzy się z Manhattanem, ale od dawna nie jest on stolicą światowych wysokościowców. Z roku na rok jego pozycja spada.
Legendarny modernistyczny architekt - Le Corbusier - w czasie pobytu w Nowym Jorku w latach 30. ubiegłego wieku stwierdził: "Drapacze chmur Nowego Jorku są za niskie". A mowa przecież o okresie, w którym to słynne miasto dominowało pod względem wysokich budynków. Słowa najwidoczniej były prorocze. Obecnie Nowy Jork nie załapuje się nawet do pierwszej trójki miast z najwyższymi budynkami na świecie.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
Badania agencji analitycznej Emporis objęły 700 tys. budynków na świecie. W przedstawionym badaniu "Skyline Ranking" każdy objęty badaniem wieżowiec otrzymywał odpowiednią liczbę punktów, a później zliczano je łącznie dla każdego miasta oddzielnie. Za 12 do 19 pięter przysługuje jeden punkt, za 20-29 – pięć punktów, a za 100 pięter i więcej aż 600 punktów.
Według tego rankingu "najwyższym" miastem na świecie jest Hongkong, który ze swoich prawie 10 tysięcy budynków liczących co najmniej 12 pięter zebrał aż 153 tys. punktów. Na drugim miejscu znalazł się Seul (z dwukrotnie niższą liczbą budynków), a podium uzupełnia Shenzhen. Nowy Jork znalazł się dopiero na czwartej lokacie.
Dane udostępnione przez Emporis uświadamiają, który kontynent definitywnie prowadzi w wyścigu o najwyższe miasta świata. 69 procent budynków uznawany za wysokościowe znajdują się w Azji. Na drugim miejscu z wynikiem 20 procent jest Ameryka Północna, a Europa uzyskuje dopiero trzecią lokatę, posiadając ledwie 5 procent udziału.
W rankingu Emporis europejskie miasto pojawia się dopiero na 66 lokacie i jest to Londyn. Wśród pierwszej setki miast o najwyższych wieżowcach nie ma żadnego miasta z Polski. Za to jest całe mnóstwo miast, których zwykły Kowalski nie byłby w stanie wskazać na mapie. Np. na piątym miejscu znajduje się metropolia Chongqing (Chiny), na ósmym Incheon (Korea Południowa), a na jedenastym Guiyang (Chiny).