Jak wyjaśnia agencja Newseria od listopada ub.r. do połowy lutego br. przepytano 651 osób posiadających tzw. kredyty frankowe w 11 bankach w Polsce. Jak informują autorzy raportu z UCE RESEARCH i SYNO Poland, 39,1% respondentów spłacających obecnie zobowiązanie i niebędących w sporach sądowych zamierza w najbliższym czasie wystąpić z roszczeniem przeciwko kredytodawcy. 27,2% nie planuje tego zrobić, a 33,7% nie ma jeszcze wyrobionej opinii w tej kwestii. W kwietniu ub.r. wyniki sondażu wyglądały inaczej. Wówczas 50,8% ankietowanych opowiedziało się za złożeniem pozwu, 6,3% było przeciwnego zdania, a 42,9% nie zajęło stanowiska.
– Część z osób, które na początku 2021 roku planowały wejść na drogę sądową, zrobiły to lub są w trakcie wyboru prawnika. W ostatnim roku przybyły tysiące nowych spraw na frankowej wokandzie. Obecnie statystyki z sądów wyraźnie przemawiają na korzyść kredytobiorców. Według danych z systemu Nawigator SBB, liczba wygranych spraw w IV kwartale ub. r. wyniosła w pierwszej instancji 1697, a przegranych zaledwie 25 – komentuje Marek Rzewuski, wiceprezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Jak podkreśla adwokat Jakub Bartosiak z Kancelarii MBM Legal, z kilku powodów zwiększyła się liczba osób, które nie chcą rozpoczynać procesów. Przede wszystkim znacząco wzrosła inflacja, a kurs franka utrzymuje się na wysokim poziomie. Naturalna jest zatem większa ostrożność w podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu sporu sądowego i ponoszeniu wydatków. Ponadto zauważalna jest akcja ugodowa banków z największą liczbą kredytów frankowych – Millennium i PKO BP.
– W ostatnich miesiącach ub.r. banki złożyły tysiące pozwów o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, których celem jest efekt odstraszający kredytobiorców od wejścia na drogę sądową. Ponosząc tak ogromny wysiłek finansowy pokazały, że mają mnóstwo pieniędzy. I mogą je trwonić nawet na sprawy, jakie wydają się z góry przegrane. Dzięki temu są w stanie uprzykrzyć życie klientom, którzy chcieli domagać się uczciwości od banków – dodaje wiceprezes Rzewuski.
W ostatnich miesiącach 15,1% ankietowanych skontaktowało się z własnej inicjatywy ze swoim bankiem ws. zaproponowania ugody (w badaniu z ub.r. – 16,8%). Natomiast 81% nie podejmowało takich działań (wcześniej – 81,8%).
– Odsetek osób inicjujących kontakt z bankiem utrzymuje się mniej więcej na stałym poziomie. To są frankowicze najbardziej aktywni, a jednocześnie liczący na rozsądne podejście ze strony banku. Większość kredytobiorców jest jednak bierna, do tego czasami z trudem nadal spłaca kredyt. Możliwe również, że część osób ma negatywne doświadczenia w zakresie negocjacji z bankiem i nie widzi sensu w podejmowaniu takich prób – mówi adwokat Milena Mocarska z Kancelarii MBM Legal.
Ponadto 13,8% ankietowanych wskazuje, że w ostatnich miesiącach skontaktował się z nimi przedstawiciel banku ws. ewentualnego zaproponowania warunków ugody (w ubiegłorocznym badaniu był to 7,6%). Natomiast 81,7% respondentów stwierdza, że takiego kontaktu w ogóle nie było (poprzednio – 91,9%). Z kolei 4,5% odpowiadających nie pamięta, czy taka inicjatywa była podejmowana z ramienia banku (wcześniej – 0,5%).
– Organizacja programu ugód nie jest łatwa. Dla danej umowy trzeba przygotować wyliczenia historii wpłat, a także propozycji spłaty do ugody. Tutaj każda sprawa musi być traktowania indywidualnie, więc banki nie są w stanie organizacyjnie oferować takich rozwiązań na szerszą skalę – podkreśla Arkadiusz Szcześniak, prezes Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu.
Z badania wiemy też, że 25,4% frankowiczów jest obecnie skłonnych do rozmów z bankiem nt. ugody (w ub.r. – 39,4%). Natomiast 49,9% wyraża przeciwne zdanie (w poprzednim badaniu – 36,5%). Z kolei 24,7% jeszcze nie ma wyrobionego stanowiska w tej kwestii (wcześniej – 24,1%). Jak informuje Arkadiusz Szcześniak, do Stowarzyszenia SBB docierają sygnały o osobach, które dążyły do ugody z bankiem. Jednak rezygnowały z tego, głównie ze względu na brak realnej możliwości negocjacji warunków przedstawionych przez kredytodawcę.
– Z reguły ugody okazują się korzystne tylko dla jednej strony. Polegają bowiem na traktowaniu kredytów od początku jako złotowych, z marżą i oprocentowaniem właściwym dla takich kredytów. W niewielkim stopniu obniża to saldo zadłużenia wobec banku. Natomiast zastosowanie wskaźnika WIBOR do oprocentowania kredytu naraża kredytobiorców na ryzyko dalszego wzrostu raty i w efekcie do wzrostu całkowitego kosztu kredytu – dodaje Milena Mocarska.
Te osoby, które są gotowe rozmawiać z bankiem nt. ugody, głównie zaakceptowałyby unieważnienie umowy ze wzajemnym rozliczeniem – 39,4% (w ub.r. – 41,7%). Nieco mniej zwolenników ma przewalutowanie po kursie średnim NBP z dnia wypłaty – 37% (wcześniej – 41,7%). Natomiast 10,3% badanych preferuje zmianę waluty po innym uzgodnionym kursie (poprzednio – 5,5%). Z kolei przewalutowanie po obecnym kursie średnim NBP zaakceptowałoby 2,4% respondentów (poprzednio – 0%). Do tego 7,9% ankietowanych zgodziłoby się na inne niż wyżej wskazane rozwiązanie (zmiana z 6,3%). Z badania też wynika, że 3% nie ma jeszcze wyrobionej opinii w tym zakresie (poprzednio – 4,8%).
– Odpowiedzi kredytobiorców wskazują na to, że są oni coraz bardziej świadomi, jakie rozwiązania są dla nich korzystne. Unieważnienie umowy ze wzajemnym rozliczeniem jest najbardziej zrozumiałym i najuczciwszym rozwiązaniem. Z kolei przewalutowanie po kursie średnim NBP z dnia wypłaty kredytu to logiczna konsekwencja usunięcia z umowy niedozwolonych postanowień. Niestety, ponieważ w tych scenariuszach banki zarabiają najmniej, póki co nie ma szans na to, że je zaakceptują – podsumowuje mecenas Bartosiak.
Źródło: Newseria
Warto podkreślić, że na początku roku Polski Instytut Ekonomiczny, rządowy think-tank, przewidywał, że stopy procentowe do końca roku wzrosną do 3,5 proc.
“Uważamy, że wysoka inflacja wymusi na RPP kontynuację cyklu zacieśniania polityki. W lutym prawdopodobna jest kolejna podwyżka o 50 pb, a do końca roku spodziewamy się wzrostu stopy NBP do 3,5 proc.” - komentuje wtorkową decyzję RPP Polski Instytut Ekonomiczny. Sytuacja uległa jednak zmianie.