Władze lokalne zazwyczaj nie są zachwycone, kiedy przejmują majątek osoby zmarłej. Często zdarza się, że zamiast nieruchomości, domu, mieszkania, dziedziczą długi i muszą zająć się rozliczeniem z wierzycielami.
Jedna tego typu sytuacja, do której doszło w Krakowie, zakończyła się jednak zupełnie inaczej. Miasto przejęło bowiem majątek zmarłej kolekcjonerki sztuki. Jej dane nie zostały ujawnione. Wiadomo jednak, że w wyniku braku krewnych władze odziedziczyły mieszkanie wraz z jego zawartością. W tym wypadku były to obrazy i księgozbiory wyceniane na ponad 700 tys. zł.
Wśród przejętych płócien znajdują się dzieła Jacka Malczewskiego, Jerzego i Wojciecha Kossaków, Wlastimila Hofmana, Jerzego Wróblewskiego i Seweryna Obsta. Po odrestaurowaniu trafią do krakowskiego muzeum.
- To była dla nas ogromna niespodzianka, bo zazwyczaj przejmowanie mienia dla Krakowa oznacza kłopoty. W tym wypadku było zupełnie inaczej i to nas wszystkich zaskoczyło - stwierdził w rozmowie z TVN24 Dariusz Nowak z krakowskiego urzędu miasta.
W przypadku śmierci osoby, która nie ma krewnych, gminy są tzw. spadkobiercami ustawowymi przymusowymi (koniecznymi). Oznacza to, że nie mają, tak, jak w przypadku osób fizycznych, możliwości odrzucenia spadku. Władze odpowiadają przed ewentualnymi dłużnikami do wysokości majątku zmarłego. Odpowiadają jednak również za długi zmarłego.
Tak było w przypadku mieszkańca gminy Żerków w Wielkopolsce. Gmina przejęła majątek zmarłego szacowany na 1,6 mln zł. Ziemia i magazyny przeszły na własność samorządu, bo rodzina miała świadomość olbrzymiego zadłużenia zmarłego, każdy z uprawnionych spadek więc odrzucił.
>>> Szukasz nowych mebli do mieszkania? Abra Meble
Majątek zmarłego zostanie najprawdopodobniej zlicytowany, a pieniądze trafią do dłużników. Najczęściej są nimi banki, urzędy skarbowe i Zakład Ubezpieczeń Finansowych, w dalszej kolejności osoby prywatne i inne instytucje finansowe.