Łukasz, pracownik branży marketingowej, jeden z bohaterów materiału "Newsweeka", przez pewien czas cieszył się komfortem samodzielnego mieszkania w Łodzi. Jednak początek 2024 roku przyniósł zmianę polityki firmy wymuszającą pracę stacjonarną. Próby dojazdów z Łodzi do warszawskiego biura okazały się wyczerpujące - zabierały ponad cztery godziny dziennie, a częste opóźnienia pociągów skutkowały spóźnieniami na spotkania.
Poszukiwania mieszkania w stolicy przyniosły niemiłe zaskoczenie. Minimalna cena za kawalerkę wynosiła 3000 złotych, a wraz z kaucją początkowy wydatek sięgał 10 tysięcy złotych. W obliczu takich kwot Łukasz został zmuszony do wynajęcia pokoju w mieszkaniu dzielonym z trzema innymi mężczyznami. Za 1500 złotych miesięcznie otrzymał miejsce w 80-metrowym lokum, jednak życie ze współlokatorami okazało się dużym wyzwaniem.
Eksperci nie przewidują poprawy sytuacji na rynku nieruchomości. Bartosz Turek z HREIT wskazuje na strukturalny deficyt mieszkań w Polsce, szacowany na 2 miliony lokali. Rosnące koszty utrzymania i budowy nieruchomości oraz zwiększony popyt nie dają nadziei na spadek cen w najbliższej przyszłości. Według danych Eurostatu, aż dwie trzecie polskich najemców mieszka w przeludnionych lokalach.
Współdzielenie mieszkań nie zawsze wynika wyłącznie z przymusu ekonomicznego. Historia Olgi pokazuje, że wspólne mieszkanie może pozytywnie wpływać na zdrowie psychiczne. Po trzech latach samotnego życia, które doprowadziło ją do depresji i stanów lękowych, wspólne mieszkanie z przyjaciółką Ludmiłą okazało się zbawienne. Psycholog Katarzyna Wieloch potwierdza, że samotność może zwiększać ryzyko wielu chorób, w tym demencji i problemów kardiologicznych.
W obecnej sytuacji mieszkaniowej w Polsce, gdzie według ekspertów tylko jedna trzecia singli w miastach wojewódzkich może pozwolić sobie na samodzielny najem, współdzielenie mieszkań staje się coraz powszechniejszym rozwiązaniem.
Trend ten, choć często wymuszony ekonomicznie, może przynosić nieoczekiwane korzyści społeczne i psychologiczne.