Małżeństwo z Zielonej Góry, które w 2009 roku wybudowało dom na działce zakupionej od miasta, może zostać bez dachu nad głową. Po dekadzie bowiem Nadzór Budowlany zdecydował, że nieruchomość ma zostać wyburzona.
Wszystko przez uchybienia, na które uwagę urzędników zwrócić jeden z sąsiadów. Odkrył on, że budynek wybudowano na poziomie o jeden metr niższym, niż wskazuje to dokumentacja. Ale to nie wszystko. Podczas prac maszyny miały „wgryźć się” w ziemię sąsiada na mniej więcej metr. Dziś twierdzi on, że wyrządziło to szkody jego nieruchomości.
Mężczyzna, jak relacjonuje Polsat, miał domagać się wybudowania specjalnych murów zabezpieczających.
- Z nim nie było żadnej rozmowy, próbowaliśmy z nim załatwić to w sposób polubowny. Ale polubowny dla pana Piotra to jest wybudować mur dwumetrowy na całej długości jego działki albo odkupić jego działkę za 300 tysięcy - tłumaczy właściciel domu, który ma zostać wyburzony.
Sąsiad złożył bowiem wniosek w tej sprawie, a sąd go zatwierdził. Rodzina ma czas do końca roku na przeprowadzenie rozbiórki.
Poszkodowani twierdzą, że o błędach popełnionych podczas budowy domu nie mieli pojęcia, a przez dekadę nikt nie zwracał się do nich z żadnymi roszczeniami. Kierownik, który nadzorował wszelkie prace, zmarł, dlatego niemożliwe jest uzyskanie wyjaśnień w sprawie lub uzyskanie odszkodowania na drodze cywilnej.
- Zniszczył mnie psychicznie i fizycznie, wypadają mi włosy, jestem siwa, jestem rozkojarzona, roztrzepana, emocjonalnie bardzo słaba. Odbija się to na wszystkim, na każdej płaszczyźnie mojego życia: prywatnego, zawodowego, rodzinnego - mówi o sąsiedzie mieszkanka domu, który ma do końca roku zniknąć.
Decyzji o rozbiórce domu nie da się już jednak wstrzymać. Jeśli małżeństwo nie przeprowadzi prac samodzielnie, zostanie wynajęta specjalistyczna firma.