Od 1 stycznia 2022 roku w życie weszły przepisy, które - przynajmniej w teorii - mają w znaczącym stopniu ułatwić budowę niewielkiego domu. Właścicielem nieruchomości do 70 metrów kwadratowych możemy bowiem stać się znacznie łatwiej. Nie trzeba - tam gdzie jest plan zagospodarowania przestrzennego - pozwolenia na budowę. Nie ma też przymusu zatrudniania kierownika budowy. Wystarczy tylko gruby portfel, projekt i... no właśnie. Tu zaczynają się już schody.
Sprawdź za darmo średnie ceny nieruchomości w swojej okolicy >>>
Pierwszym "schodkiem", który musi pokonać inwestor, który chce skorzystać z nowych przepisów, jest odpowiednio duża działka. Ustawa przewiduje bowiem, że dom bez zezwolenia można postawić na działce nie mniejszej niż 500 metrów kwadratowych. Intencje ustawodawcy ekspertom wydają się jasne - deweloperzy mieli stracić jakąkolwiek możliwość stawiania całych osiedli bez zezwolenia.
"Schodków", które pokonać musi przyszły właściciel nieruchomości, jest jednak więcej. Przepisy umożliwiają bowiem budowę domu bez zezwolenia wyłącznie dla zaspokojenia własnych potrzeb mieszkaniowych. I tu zamiary ustawodawcy nie są żadną tajemnicą - miały przeszkodzić deweloperom. Możliwe jednak, że dzięki nie do końca jasnym zapisom "schodki" zmienią się w prawdziwy labirynt. Czy bowiem nieruchomość będzie można sprzedać? Albo wynająć? W paragrafach jednoznacznych odpowiedzi brak, a to może zniechęcać inwestorów.
Nie tylko ich, bo na domy bez standardowej dokumentacji podejrzliwie patrzeć mogą również banki i ubezpieczyciele. - Banki mogą mieć problemy z kredytowaniem takich inwestycji, zwłaszcza w sytuacji braku nadzoru budowlanego. Poza tym jeśli w trakcie budowy okaże się, że projekt zawiera rażące błędy, a złożone oświadczenie będzie nieprawdziwe, wówczas na budowę automatycznie wejdzie nadzór budowlany, który będzie mógł ją wstrzymać. W efekcie urzędnicy mogą nakazać inwestorowi ubieganie się o pozwolenie na budowę - wyjaśnia dla Money Agata Legat, radca prawny, partner w kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners.
Z tego samego powodu mogą pojawić się problemy z ubezpieczeniem inwestycji. Połączenie wszystkich niejasności może zatem sprawić, że tak poważna inwestycja jak budowa domu, bez zezwolenia na budowę się jednak nie obejdzie.
Tym bardziej że eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden skutek skorzystania z "dobrodziejstw" ustawy. Rezygnacja z kierownika budowy może bowiem oznaczać przyjęcie prawnych skutków np. wypadku przy pracy, do którego dojdzie podczas budowy. Możliwe też są prawne konsekwencje już na etapie użytkowania budynku. To kierownik budowy odpowiada bowiem, by inwestycja przeprowadzona została zgodnie z projektem, a więc i wszelkimi zasadami i normami bezpieczeństwa.
Fot.Tim Reckmann