Nieruchomości to od co najmniej kilku lat bezpieczna przystań dla wszystkich, którzy chcieliby uciec przed sztormem na rynku. Epidemia koronawirusa uderza w łańcuchy dostaw, zaburza sprzedaż wielu towarów i usług, a nawet pośrednio wpływa na inflację. Nieruchomości wielu wydają się więc bezpiecznym sposobem na zainwestowanie pieniędzy.
Czy na nieruchomości można patrzeć jako na inwestycję, która zawsze przynosi tylko zyski? W programie "To się liczy" serwisu Money wyjaśnił to Bartosz Pawłowski, Chief Investment Officer Bankowości Prywatnej w mBanku. - Nieruchomości to jest rzeczywiście klasa aktywów, która w długim okresie "bije" inflację. I to jest ważne. Ale te stopy zwrotu historycznie wcale nie są takie duże. Teraz obserwujemy w Polsce cztery lata, trzy, takie naprawdę silne lata wzrostów. Ale w okresie 2008-2015 ceny nieruchomości w Polsce spadały. Więc to też nie jest tak, że to jest niekończący się wzrost - stwierdził
Sprawdź za darmo średnie ceny nieruchomości w swojej okolicy >>>
Zwrócił też uwagę na to, że obecna sytuacja się zmienia - przede wszystkim przez stopy. - Kupowanie nieruchomości za gotówkę, to jest inna historia, niż jeśli wezmę to na kredyt - stwierdził.
Wyjaśnił też, dlaczego wszystkim "nieruchomości kojarzą się dobrze". - Bo robimy z nimi to, co ja sugeruję, żeby robić z rynkiem akcji. My kupujemy tę nieruchomość i trzymamy ją 10-15-20 lat. Kupujemy za 5000 zł za metr kwadratowy, po 15 latach sprzedajemy za 15 tys. zł za metr kwadratowy i mówimy "jak zarobiłem" - stwierdził. Wyjaśnił też, że warto, by w taki sam sposób jak o inwestowaniu w nieruchomości myśleć o innych inwestycjach - w sposób bardziej długoterminowy.
Przez ostatnie lata inwestorzy mieli podstawy sądzić, że nieruchomości to inwestycje, które przynoszą zysk. Mieszkania w Polsce drożeją bowiem w niezwykle wysokim tempie. W ciągu ostatnich 15 lat nie odnotowano go w żadnym innym kraju Unii Europejskiej.
Pomiędzy rokiem 2005 a 2022 mieszkania w Polsce podrożały o 142 proc. To wynik rekordowy - 141 proc. w tym samym czasie odnotował Luksemburg, 135 proc. Szwecja, 125 proc. Estonia, 121 proc. Czechy i Malta. W wielu krajach Zachodu tempo wzrostu było wolniejsze - w Niemczech wyniosło 67 proc., we Francji 38 proc., we Włoszech spadło o 18 proc. Rekordzistą jest tu Grecja, która w ciągu 15 lat odnotowała spadek wartości o 19 proc.