Rynek nieruchomości jest w Polsce rozgrzany do czerwoności. Media pełne są doniesień o tym, że Polacy kupują mieszkania nawet na etapie "dziury w ziemi". Raport, który opublikował kilka dni temu Narodowy Bank Polski, pozwala sądzić, że na olbrzymim popycie sporo zyskują deweloperzy.
Z analizy kosztów składających się na cenę metra kwadratowego wynika bowiem, że w największych aglomeracjach takich jak Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk, zysk dewelopera to nawet 30 proc. finalnej ceny – donosi Money. W stolicy budujący mieszkania nie zarabiali tyle od niemal sześciu lat, a Krakowie od siedmiu. W mniejszych miastach zyski deweloperów już tak imponujące nie są, ale i tak najwyższe od lat.
Po przełożeniu tych statystyk na konkretne kwoty widać, że za każde 100 tys. zł zapłacone za mieszkanie średnio 29 tys. trafia do kieszeni dewelopera. Koszt gruntu, uzbrojenia terenu, to ok. 22 tys. zł, a 42 tys. zł wydać trzeba na budowę.
Deweloperzy mogą pozwolić sobie na zyski, bo w Polsce brakuje mieszkań. Niemal połowa osób w wieku 25-34 lata nadal mieszka z rodzicami. Wszystko przez to, że nieruchomości są drogie, a kredyty dla sporego grona wciąż niedostępne.
W 2017 roku na 1000 mieszkańców Polski przypadało 376 mieszkań, gdy średnia unijna wynosiła 489. W ciągu trzech kolejnych lat deficyt udało się trochę zbić, jednak wciąż jest on szacowany na ok. 640 tys. lokali. Oznacza to, że mieszkania potrzebuje 1,7 mln osób.
Sprawdź za darmo średnie ceny nieruchomości w swojej okolicy >>>
To jednak tylko jedna strona medalu. Na statystycznego mieszkańca Europy przypada dwukrotnie więcej metrów kwadratowych, niż na Polaka. Statystycznie każdy obywatel kraju ma do dyspozycji jedynie 30 metrów kwadratowych.
I właśnie ten pęd ku poprawie warunków życia napędza ceny. - Na przestrzeni 15 lat Polska okazuje się krajem, z największym wzrostem cen mieszkań w UE. Przeciętny wzrost cen polskich mieszkań w tym okresie wyniósł aż 142 proc. Przy takim wzroście mieszkanie, które w 2005 roku kosztowało np. 200 000 zł, w 2020 roku było warte już 483 342 zł – wylicza Jarosław Sadowski, ekspert Expandera.