Wzrost taryf w grupie G11 dla sprzedawców i dystrybutorów energii mógłby znacząco obciążyć domowe budżety. Przed przyszłorocznymi podwyżkami chronią rządowe rozwiązania osłonowe, w tym zamrożenie cen prądu na tegorocznym poziomie do określonego poziomu zużycia i mechanizm ceny maksymalnej dla zużycia ponad ustawowe limity. Eksperci spółki Tauron wyliczyli, że przeciętne gospodarstwo domowe zużywające rocznie do 2 MWh zaoszczędzi dzięki tym mechanizmom w przyszłym roku ok. 2 tys. zł - donosi Newseria. Dla domowych finansów jak nigdy wcześniej będzie więc istotne to, jak korzystamy z urządzeń elektrycznych.
– Skala tegorocznej podwyżki taryf na energię elektryczną jest najwyższa w historii i jest oczywiste, że tak znaczący wzrost cen energii stanowiłby ogromne obciążenie dla budżetów większości gospodarstw domowych i kosztów wielu firm – mówi Roman Przasnyski, analityk rynków finansowych.
W sobotę, 17 grudnia br. Prezes URE zatwierdził taryfy na sprzedaż energii elektrycznej do odbiorców w gospodarstwach domowych czterem tzw. sprzedawcom z urzędu (PGE Obrót, Tauron Sprzedaż, Enea i Energa Obrót) oraz – w tym roku wyjątkowo – jednej z firm pełniących funkcję sprzedawcy z urzędu, która dotychczas była zwolniona z obowiązku przedkładania taryf do zatwierdzenia – Tauron Sprzedaż GZE. Regulator zatwierdził również taryfy pięciu największym spółkom dystrybucyjnym (PGE, Tauron, Enea, Energa i Stoen Operator).
– W związku z drastycznym skokiem kosztów producenci i dystrybutorzy energii wystąpili do Urzędu Regulacji Energetyki z wnioskami o podwyższenie taryf dla wyznaczonych grup odbiorców, głównie gospodarstw domowych. Obowiązkiem regulatora jest przeanalizowanie zasadności wniosków pod względem kosztów i ustalenie nowych taryf – mówi Roman Przasnyski. – W wyniku postępowania taryfowego ustalono, że średnie ceny za energię dla odbiorców grupy G, czyli gospodarstw domowych, w zależności od sprzedawcy poszły w górę od 158 do ponad 173 proc., a stawki za dystrybucję w zależności od dystrybutora o około 41–48 proc. Wzrost stawek dystrybucyjnych dla wszystkich grup odbiorców wyniósł średnio 45,5 proc.
Jak podkreślają eksperci, takie podwyżki były nieuchronne, bo wynikają z uwarunkowań rynkowych. Dotyczy to zresztą nie tylko Polski. Stąd konieczność przyjęcia mechanizmów ochronnych wobec odbiorców.
– Polski rząd – podobnie jak władze wielu innych krajów – zdecydował się na wprowadzenie tymczasowych nadzwyczajnych regulacji, zawartych w ustawie o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej oraz ustawie o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej oraz wsparcie niektórych jej odbiorców w 2023 roku – mówi analityk rynków finansowych.
– Decyzja prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, która dotyczy sprzedaży energii elektrycznej w taryfie G dla gospodarstw domowych na 2023 rok, nie będzie miała istotnego wpływu na cenę netto energii elektrycznej dla większości gospodarstw domowych w Polsce. Zgodnie z decyzją rządu w przyszłym roku ceny netto sprzedawanej energii zostaną bowiem utrzymane na poziomie z 2022 roku, do wysokości limitów zużycia wyznaczonych w ustawie – przypomina Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej i prezes Rady Zarządzającej Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej.
Jak ograniczyć zużycie prądu w gospodarstwie domowym – m.in. dzięki zmianie drobnych, codziennych nawyków w odniesieniu do najpopularniejszych domowych sprzętów takich jak żelazko, piekarnik, pralka czy czajnik elektryczny – pokazuje m.in. kampania „Liczy się energia!", prowadzona przez Polski Komitet Energii Elektrycznej. Na jej stronie internetowej dostępny jest specjalny kalkulator zużycia, który pozwala wyliczyć i zaplanować oszczędności, oraz szereg porad pokazujących, jak oszczędzać energię.
Za stosowanie w rozliczeniach z odbiorcami zamrożonych i maksymalnych cen energii w 2023 roku przedsiębiorstwom energetycznym będą przysługiwały rekompensaty, czyli różnica pomiędzy stawką z taryfy zatwierdzonej tydzień temu przez prezesa URE a ceną wskazaną w rozliczeniu z odbiorcą uprawnionym.
– Jest oczywiste, że przy jednoczesnym dużym wzroście stawek i zamrożeniu cen dla sporej części końcowych odbiorców energii powstałą różnicę trzeba będzie w jakiś sposób pokryć. W innym przypadku taka sytuacja obciążałaby wyniki finansowe producentów i dystrybutorów energii, choć bez strat z ich strony najpewniej się nie obędzie. Jednak na dłuższą metę utrzymywanie takiego stanu rzeczy będzie skutkować ograniczeniem możliwości inwestycyjnych firm oraz spowolnieniem transformacji energetycznej kraju, wymagającej ogromnych nakładów finansowych – mówi Roman Przasnyski.