Drożyzna dopadła rynek budowlany. W górę poszły zarówno materiały jak i robocizna - wynika z analiz Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Jeśli ktoś zaplanował budowę domu rok temu, to dziś musi na materiały budowlane wyjąć z portfela o kilkadziesiąt procent więcej.
- Na przełomie lat 2021 i 22 wydawało się, że sytuacja zaczyna się stabilizować, ale niestety koniec lutego - wybuch wojny w Ukrainie - doprowadził do bardzo poważnej degrengolady w sektorze budownictwa w Polsce - tłumaczy Damian Kaźmierczak, główny ekonomista PZPB cytowany przez RFM FM. I wyjaśnia, że w ciągu roku ceny podskoczyły średnio o 30 proc.
Ekspert ma też nie najlepsze wieści dla wszystkich, którzy liczą na szybką stabilizację. - Nic nie wskazuje na to, żeby ceny materiałów budowlanych miały tanieć, nic też nie wskazuje, żeby miały dalej drożeć w tak dynamicznym tempie. Ceny materiałów mogą ustabilizować się na tych bardzo wysokich poziomach, które są znacznie wyższe niż te, które mieliśmy przed covidem - mówi.
Zdaniem eksperta więcej będziemy też płacić za pracę fachowców. - Presja płacowa w sektorze budownictwa jest dokładnie taka sama jak w pozostałych sektorach gospodarki. Mamy rekordową inflację, pracownicy chcą więcej zarabiać. Dynamika wynagrodzeń w budownictwie jest rekordowa, to już jest 16 proc. rok do roku. W takim tempie rosną wynagrodzenia w firmach budowlanych - stwierdził.
Zdaniem eksperta nie bez znaczenia jest też sytuacja za wschodnią granicą Polski. - Jedna piąta stali, która jest zużywana w Polsce, była przywożona z Ukrainy i Rosji. Polskie firmy budowlane zostały w zasadzie z dnia na dzień odcięte od tego źródła.
Nie lepiej jest na rynku drewna. - Import z Rosji i Białorusi drewna oraz jego półfabrykatów kompletnie stanął. Ukraina, głównie zachodnia, dostarcza nam może 25 proc. tego co przed wojną - wyjaśnił w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" dyrektor Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego Rafał Szefler. Jak wynika z analiz PKO BP Rosja oraz Białoruś były jak do tej pory znaczącym eksporterem drewna. "Szacujemy, że ewentualne całkowite zahamowanie importu z Rosji i Białorusi przełoży się w krótkim terminie na zmniejszenie dostępności płyt drewnopochodnych i tarcicy na polskim rynku o mniej więcej 10-15 proc." - twierdzą eksperci banku.
Ceny podnoszą też zaburzone łańcuchy dostaw, słaby kurs złotego, a także braki kadrowe - ok. 30 proc. pracowników sektora budowlanego musiała wrócić na Ukrainę.