Żeby nie było wątpliwości. Władze miasta pobierają opłaty zgodnie z prawem i stosują się do istniejących przepisów znanych we wszystkich innych gminach. Ale inwestorzy zarzekają się, że jest to nadużywanie przepisów, by zarabiać.
W prasie pojawiły się nagłówki, mówiące o tym, że inwestorzy chcący wybudować dom w Zakopanem muszą liczyć się dodatkowo z kosztem przynajmniej 10 tys. zł netto za możliwość korzystania z miejskich dróg. Część internautów podnosi głos, że taki podatek jest nielegalny.
Ale są w błędzie. Miejscy urzędnicy korzystają w tym wypadku z dość powszechnego prawa. Chodzi o użytkowanie dróg przez duże maszyny budowlane na trasach, które nie są do tego przystosowane. Drogi oznaczone znakami drogowymi B5 bądź B18 - czyli zakaz wjazdu samochodów ciężarowych i zakaz wjazdu pojazdów o określonej masie całkowitej, mają prawo być objęte daniną.
A co jeżeli nie ma innej drogi do działki, gdzie toczy się budowa? Urzędy miejskie w całym kraju stosują różne sposoby. Jedne pobierają wadium za przejazd i w momencie, gdy nawierzchnia zostaje uszkodzona, to jest naprawiana na koszt inwestora. Innym razem osoba, która chce przejechać, zobowiązuje się do usunięcia uszkodzenia na własny koszt, bądź pobierana jest po prostu jednorazowa opłata.
Problem Zakopanego polega na tym, że bardzo duża część dróg w tym mieście ma takie ograniczenia. Wynika to najpewniej ze specyfiki górskiej infrastruktury budowanej w ubiegłym wieku. Bardzo często inwestor budujący dom nie ma możliwości dojechać do swojej działki, unikając takich dróg. I musi wtedy płacić.
Cytowani przez serwis businessinsider.com.pl inwestorzy i przedsiębiorcy budowlani nie kryją niezadowolenia i otwarcie mówią, że urząd miejski po prostu cynicznie wykorzystuje boom budowlany w Zakopanem.
- Płacimy wszyscy podatki, a przyszedł jakiś człowiek, który powsadzał znaki tonażowe wszędzie i chce teraz opłaty dla miasta. To nie jest w porządku. Ogólnie całe miasto jest otonażowane - żali się na łamach wspomnianego serwisu pan Krzysztof, którego firma zajmuje się dowozem różnego rodzaju materiałów budowlanych.
- Sprowadzono też specjalną wagę i Inspekcja Transportu Drogowe waży duże samochody. Za przekroczoną tonę jest kara 3 tys. zł. Zatrudniamy ludzi, płacimy ZUS-y, podatki i jeszcze się nas prześladuje. To niesprawiedliwe - dodaje.
Źródło: businessinsider.com.pl