Andrzej Gut-Mostowy, wiceminister rozwoju, w rozmowie z Next Gazeta.pl zapowiedział, że Polacy będą mogli płacić za niektóre wydatki wakacyjne bonem wakacyjnym. Wiadomo, że będzie on miał wartość 1000 zł i postać elektronicznej karty prepaidowej.
Minister wyjaśnił, że karty będą imienne. Nie będą więc mogły być przedmiotem obrotu, a posługiwać nimi będą mogły się jedynie osoby, na które karty wystawiono.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
Bonem będzie można płacić za wszelkiego rodzaju usługi noclegowe. Właściciele mieszkań, apartamentów, domków, pensjonatów, hoteli - nad morzem, w górach, nad jeziorami - skorzystają z rządowego programu, o ile przyjmują za usługi noclegowe płatności kartą.
Celem wprowadzenia bonu jest ożywienie polskiego sektora turystycznego. Dlatego też bonem będzie można posługiwać się jedynie na terenie Polski. Nie zapłacimy nim za pobyt w mieszkaniu czy hotelu za granicą.
Według obecnie znanych założeń projektu z bonu turystycznego skorzystają wyłącznie zatrudnieni na etat. Świadczący pracę na umowę o dzieło czy umowę zlecenie, z programu nie skorzystają. Innym limitem jest poziom zarobków. Resort rozwoju na szczęście ustawił go na dość wysokim poziomie - wynosi on bowiem 5200 zł brutto.
Bon turystyczny może okazać się sporą szansą dla właścicieli nieruchomości. Program wart jest bowiem aż siedem miliardów złotych, a skorzystać z niego może siedem mln osób. Zakładając, że nie będą one podróżować same, a z rodzinami, bon turystyczny daje szansę na odrobienie przez branżę wynajmu chociaż części strat. Tym bardziej że wiele wskazuje na to, że Polacy na zagraniczne wakacje - z wyłączeniem kilku krajów ościennych - w tym roku nie wyjadą.