Będą supertanie kredyty mieszkaniowe? Minister wyjaśnia

Rząd najwyraźniej nie składa broni w walce o pobudzenie rynku nieruchomości. Oprócz "Mieszkania Plus" czy "Mieszkania bez wkładu własnego" pojawić się ma nowe rozwiązanie. Według rządzących jest remedium na wysokie stopy procentowe. 

Sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych jest jednoznaczna. Polacy niemal zaprzestali składania wniosków, bo liczba udzielonych kredytów spadła rok do roku o ok. 80 proc. Rząd przekonuje, że nie zamierza tej sytuacji pozostawiać samej sobie. Szczegóły zdradził minister Waldemar Buda. Chodzi o specjalne, bardzo nisko oprocentowane kredyty na nieruchomości. - 2 procent jest możliwe. Jest taki wariant, potrzebna jest decyzja polityczna w tej sprawie - stwierdził w rozmowie z Interią. 

 

Jak wyjaśnia portal celem programu nad którym pracować ma rząd, ma być pomoc w nabyciu pierwszego mieszkania osobom młodym, dla których bariera wejścia na rynek nieruchomości jest najtrudniejsza

 

Buda zapewnił, że rocznie z programu będzie mogło skorzystać kilkadziesiąt tys. beneficjentów, a przy obecnych stopach procentowych szacowany koszt to około 1 mld zł rocznie.

 

O tanich kredytach na początku września mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Jest rozważana taka propozycja, żeby młode rodziny mogły dostawać kredyt na mieszkanie na 2 proc., czyli bardzo niskie oprocentowanie - zapowiedział podczas spotkania z wyborcami. 
 

Minister o powodach kryzysu na rynku nieruchomości

Waldemar Buda potwierdził, że sytuacja na rynku nieruchomości nie jest łatwqa.

 

- Nie dziwię się Polakom, że chóralnie nie zawierają umów kredytowych, a deweloperzy nie rozpoczynają budowli, bo sytuacja jest trudna. Koszt pieniądza powoduje zatrzymanie akcji kredytowej, ograniczenie zdolności (kredytowej - przyp.) Polaków, w związku z tym ten program rozpisany na 10 lat będzie mail swój dobry moment w kolejnych latach - stwierdził. 

 

Wysokie stopy procentowe. Nie pomaga nawet mieszkanie bez wkładu własnego"

Nie wiadomo jednak, czy rządowy program pomoże. "Mieszkanie bez wkładu własnego" okazało się bowiem porażką. Początkowo do projektu przystąpiły zaledwie dwa banki - w tym jeden państwowy. Ostatecznie okazało się, że z rozwiązania nie skorzystał nikt. Zdaniem ekspertów problemem nie jest tylko wkład własny, ale duży koszt kredytu. Przez wysokie stopy procentowe zaciąganie zobowiązania wydaje się wielu osobom kompletnie nieopłacalne. Spada też zdolność kredytowa - przeciętny Polak pozwolić może sobie co najwyżej na zakup kawalerki.