Podwyżka stóp przełożyła się na wzrost stawki WIBOR, która jest elementem oprocentowania większości kredytów w Polsce. WIBOR 3M, czyli najpopularniejsza stawka trzymiesięczna, była notowana w na początku października na poziomie 0,25 proc. 13 października było to już 0,68 proc.
Dla kredytobiorców podwyżka stóp do 0,5 proc. oznacza podwyżki rat kredytów. Z tytułu wzrostu WIBOR przeciętne oprocentowanie długów mieszkaniowych wzrosło z dnia na dzień o około 2,9 proc. do 3,3 proc. A to przełożyło się na wyższe raty kredytów mieszkaniowych o około 4-5 proc. Co to oznacza w przeliczeniu na złotówki? Przykładowo: rata kredytu mieszkaniowego zaciągniętego na 25 lat z marżą na poziomie 2,6 proc. na kwotę 400 tys. zł wzrosła o 90 zł - z 1866 zł miesięcznie na 1956 zł miesięcznie.
Dla większości obecnych kredytobiorców to wzrost akceptowalny i w wielu przypadkach całkowicie niezaskakujący. Mimo że raty kredytu wzrosły, a zdolność kredytowa spadła o ok. 30 tys. (pisaliśmy o tym tutaj), to chętnych na mieszkanie nie brakuje. Wręcz przeciwnie. Deweloperzy nadal są w stanie sprzedać mieszkania na długo, nim na placu budowy pojawi się ekipa budowlana.
Według Marcina Krasonia, analityka serwisu Obido.pl, oprocentowanie 0,5 proc. przy inflacji sięgającej niemal 6 proc. "wydaje się żartem". Jego zdaniem dopiero podniesienie stóp procentowych do poziomu 2-3 procent może sprawić, że wysokość raty będzie bardziej odczuwalna i dzięki temu zmniejszy się popyt.
- Jak stopy procentowe dojdą do poziomu 2-3 proc. i wzrost inflacji zostanie zahamowany, rynek mieszkaniowy trochę się przystopuje. Będzie to korzystne dla wszystkich uczestników rynku, także dla deweloperów, którzy wolą, gdy rynek jest spokojniejszy, bardziej przewidywalny - tłumaczy ekspert Marcin Krasoń.
- Gdy stopy procentowe będą rosnąć i pojawią się alternatywy dla lokowania pieniędzy, to ta grupa nabywców zmaleje, popyt się uspokoi i być może wróci jakaś równowaga na rynku - ocenił Krasoń.
Zdjęcie główne: Gdańsk - ul. Szara (flickr.com / altotemi)