Zaległości czynszowe Polaków na koniec 2019 roku wyniosły 166 mln zł. Były wyższe niż rok wcześniej - kwota niezapłaconych należności zwiększyła się o 31 mln zł. Część najemców właścicieli mieszkań - prywatne osoby, firmy, spółdzielnie - traktuje jako dawców darmowego kredytu.
Opłata za czynsz, w odróżnieniu na przykład od rachunku telefonicznego, jest wnoszona z góry. Kodeks cywilny kwestię zaległości reguluje jednoznacznie - zaległość w zapłacie musi być większa niż trzy miesiące.
Lokatora trzeba najpierw wezwać do uregulowania zaległości na piśmie. Właściciel nieruchomości musi też dać czas na spłatę długu - dopiero po przekroczeniu wyznaczonego terminu można kierować sprawę na drogę sądową.
Osoby, które uparcie uchylają się od zapłaty za mieszkanie, muszą liczyć się z eksmisją. I w tym wypadku prawo stoi bardziej po stronie wynajmujących, bo eksmitować na bruk - z drobnymi wyjątkami - nie można. I o ile sąd w wyroku nie przyzna najemcy lokalu, zanim do działania przystąpi komornik, lokum dla dłużnika wskazać musi gmina.
Egzekucją należności od lokatora zajmuje się komornik - w pierwszej kolejności zajmuje konto, potem wynagrodzenie, na końcu składniki majątku. Warto pamiętać, że właściciel mieszkania ma prawo dokonać zastawu na mieniu dłużnika, które znajduje się w lokalu. Wyjątków w tym wypadku jest sporo, bo przepisy wykluczają np. zajmowanie przedmiotów niezbędnych do pracy, nauki, wykorzystywanych w użytku codziennym. Drogi telewizor kupiony przez lokatora już jednak w tej kategorii się nie mieści podobnie jak konsola do gier czy sprzęt muzyczny.
W porównaniu do wielu zachodnich krajów przepisy w Polsce są bardzo mało liberalne. W USA ochrona lokatorów dotyczy niewielkiego odsetka mieszkań. W wielu krajach nie ma też ograniczeń wynikających z zamieszkiwania w lokalu dzieci czy osób niepełnosprawnych.