Przeciętna powierzchnia użytkowa mieszkania na jedną osobę w Polsce wynosi obecnie jedynie 27,4 m2, przy średniej europejskiej wynoszącej aż 42,56 m2. Do tej statystyki wlicza się również powierzchnia domów jednorodzinnych.
Nowo powstające mieszkania i domy wpływają pozytywnie na sytuację mieszkaniową Polaków. Dzięki nim rośnie liczba dostępnych metrów na jednego obywatela. To tzw. współczynnik przeludnienia. W Polsce wynosi on średnio 39,5 proc. ogółem, ale np. w przypadku najmu zjawisko przeludnienia dotyczyło aż 65 procent mieszkań.
Jak podało NBP w swoim najnowszym raporcie za 2020 rok, średnia liczba metrów kwadratowych nowo wybudowanych domów jednorodzinnych w 2020 spadła do poziomu 133 metrów kwadratowych. To wartość niższa aż o 10 metrów kwadratowych w porównaniu z rokiem 2019.
Według badaczy z WHO niewielka przestrzeń mieszkalna źle wpływa na zdrowie psychiczne. Ponadto, zbyt dużo mieszkańców w jednym miejscu wpływa na niekorzystną ilość snu, co później przekłada się na problemy z koncentracją.
Jest jasne, że zbyt mała powierzchnia do życia jest stresogenna i wpływa negatywnie na człowieka. Ale czy budowa niewielkich domów jednorodzinnych jest zła? Nie zawsze. Wielu ekspertów zwraca uwagę, że Polacy budują zbyt duże domy, które w budowie i w późniejszym użytkowaniu są drogie.
Bywa, że w 140-metrowym domu mieszka dwójka gospodarzy, których nie stać na jego ogrzanie. Architekci od dawna przekonują do projektowania domów dla "siebie" które będą dostosowane do liczby mieszkańców i ich stylu życia. Jako promocję budowy mniejszych domów można też rozumieć projekt Polskiego Ładu, zgodnie z którym można by było budować bez pozwolenia niewielkie domki.
Trudno jednak oczekiwać, że tak duża i nagła zmiana wynika z przeświadczenia inwestorów o tym, by bardziej ergonomicznie projektować przestrzeń wokół siebie. Najprawdopodobniej mniejsza powierzchnia budowanych domów wynika z bardziej prozaicznych powodów. Drożejących materiałów budowlanych czy rosnących kosztów robocizny.