Wyrok WSA głosi, że inwestycja może być realizowana niezależnie od planu zagospodarowania przestrzennego, byle by nie była sprzeczna m.in. ze studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy.
Uzasadnienie i wyrok WSA może zapoczątkować nowy rozdział w walce między deweloperami a lokalnymi urzędnikami oraz organizacjami społecznymi. Według uzasadnienia sądu dotychczasowe studium jest aktem o charakterze ogólnym i nie jest aktem prawa miejscowego. - Powoduje to, że przyjęte w nim parametry nie mogą przybierać charakteru obowiązujących norm prawnych – mówi w materiale gazetyprawnej.pl radca prawny Konrad Młynkiewicz z Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
Wszystko zależy teraz od tego, jak do wyroku podejdzie Najwyższy Sąd Administracyjny. Jeżeli wspomniana wykładnia przepisów znajdzie akceptację NSA, będzie to oznaczało, że organy stanowiące gmin, rozpoznając wnioski złożone w trybie specustawy mieszkaniowej, powinny mniej rygorystycznie traktować parametry wskazywane w studium. Warunki opisywane w studium będą wtedy jedynie sugestią, które nie będą wiązać deweloperów prawnie. A urzędnicy miejscy w przypadku odmówienia pozwolenia na budowę będą zasypywani wnioskami o ponowne analizy i uzasadnienia.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych obawiają się, że orzeczenie WSA otworzy drzwi do hurtowego kwestionowania władzy samorządów nad przestrzenią. Podobnych wniosków o ponowne rozpatrzenie oraz uzasadnienie może być coraz więcej. - Do tej pory wniosków w Warszawie było niewiele. Wciąż poruszamy się w obszarze stosunkowo nowego prawa – mówi Jan Baran ze Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze na łamach serwisu gazetaprawna.pl.
Zdaniem aktywistów wyrok uzyskany w WSA, a być może później w NSA będzie prawnym wytrychem, którego deweloperzy będą używali do obejścia zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Źródło: gazetaprawna.pl