Mieszkańcy dwóch sąsiadujących ze sobą posesji w Sheffield w Wielkiej Brytanii długo nie mogli dojść do porozumienia w kwestii drzewa, które rosło na jednym z przydomowych podwórek. Powodem sporu było nie tyle, co drzewo, a gołębie, które na nim przesiadywały. Jeden z sąsiadów czuł się poszkodowany, ponieważ uciążliwe ptaki bez przerwy zanieczyszczały zarówno jego podjazd, jak i samochód.
Sporu nie udało się rozwiązać polubownie. Mężczyźnie, na którego podwórku od 25 lat rosła jodła, bardzo jednak zależało, by jej nie stracić. Rozwiązanie udało się znaleźć, chociaż przyznać trzeba, że okazało się dość niecodzienne. Do pokaźnej, pięciometrowej rośliny wezwano bowiem... chirurga.
Bulwersujący jest jednak fakt, że specjalistę od przycinania wezwał nie właściciel drzewa, a skonfliktowany z nim sąsiad. I to on poprosił, by wystające na jego część posesji gałęzie zostały wycięte. Specjalista wykonał powierzone mu zadanie z wielką precyzją. Na zdjęciach publikowanych w mediach społecznościowych widać, że każda z gałęzi przycięta tuż przy koronie.
Cytowani przez brytyjskie media sąsiedzi skłóconych mężczyzn wcale nie są zadowoleni ze sposobu zakończenia sporu. "To rujnuje wrażenia estetyczne całej okolicy" - stwierdził jeden z mieszkańców osiedla. "Co za wstyd, przecież to drzewo tylko dodawało splendoru nieruchomości i okolicy" - stwierdziła.
Nietypowe drzewo stało się lokalną atrakcją turystyczną. Fotografie przedstawiające nietypową jodłę stały się też memami rozsyłanymi w sieci. Zdjęcie trafiło wreszcie do jednego z programów telewizyjnych i zyskało "ogólnokrajową" sławę.