Realne zagrożenie karą. Do 5 tys. zł. Mieszkańcy bloków zapominają o tym paragrafie

Choć w polskim prawie nie ma precyzyjnej definicji ciszy nocnej, to hałasowanie po godz. 22 może słono kosztować. Grozi za to mandat nawet do 5 tys. zł, a w skrajnych przypadkach areszt lub ograniczenie wolności. O czym powinni pamiętać mieszkańcy bloków, by uniknąć przykrych konsekwencji?

 

Brak dokładnego określenia godzin ciszy nocnej w przepisach nie oznacza, że osoby zakłócające spokój sąsiadów mogą czuć się bezkarne. Art. 51 Kodeksu wykroczeń przewiduje dotkliwe sankcje dla tych, którzy wszczynają alarmy, hałasują i w jakikolwiek inny sposób uniemożliwiają innym mieszkańcom spokojny wypoczynek.

 

"Cisza nocna może być naruszona, co jest wykroczeniem. Wiąże się to z wszczynaniem alarmu, hałasami czy innymi zakłóceniami spokoju, co uniemożliwia innym mieszkańcom spokojny odpoczynek. Kara za takie wykroczenie wynosi od 20 zł do 5 tys. zł. Dodatkowo można nałożyć karę aresztu na okres od pięciu do 30 dni lub ograniczenia wolności na okres miesiąca" - tłumaczy adwokat Aneta Sołtysik na łamach money.pl.

Dodatkowe obostrzenia w blokach i osiedlach

O ile Kodeks wykroczeń nie wskazuje konkretnego przedziału czasowego ciszy nocnej, o tyle poszczególne wspólnoty mieszkaniowe, spółdzielnie czy zarządcy budynków mogą ustalać własne regulaminy w tym zakresie. Najczęściej przyjmuje się, że cisza nocna trwa od godziny 22 do godz. 6 rano. Złamanie zapisów regulaminu może skutkować nie tylko karą ze strony policji czy straży miejskiej, ale także dodatkowymi sankcjami nałożonymi przez zarządcę.

 

Warto jednak pamiętać, że zakaz hałasowania i zachowania spokoju dotyczy nie tylko godzin nocnych. Kodeks cywilny (art. 144) mówi o zakazie immisji, czyli wszelkich działań zakłócających korzystanie z sąsiednich nieruchomości ponad przeciętną miarę. Chodzi tu zarówno o uciążliwe hałasy, nieprzyjemne zapachy, jak i zakłócanie spokoju w ciągu dnia, np. poprzez zbyt głośne słuchanie muzyki czy nieuzasadnione alarmy samochodowe.

Cisza nocna, a powszechnie przyjęte zwyczaje

Zdaniem ekspertów, interpretacja przepisów dotyczących zakłócania spokoju i porządku publicznego bywa problematyczna. Kluczowe znaczenie mają w tym przypadku ogólnie przyjęte normy społeczne. Nie dziwi więc, że huczne obchody sylwestra czy dźwięk bijących dzwonów kościelnych zazwyczaj nie są traktowane jako naruszenie prawa, nawet jeśli odbywają się w czasie ciszy nocnej. 

 

"Dłużej trwające remonty mogą też zakłócać spokój sąsiadów, którzy mogą wezwać odpowiednie służby. Warto wcześniej uprzedzić sąsiadów o takich sytuacjach. Podobnie jest z hucznymi imprezami urodzinowymi" - dodaje adwokat Sołtysik.

 

Mandat, areszt, a może po prostu rozmowa?

 

W przypadku interwencji związanej z zakłócaniem spokoju, policja lub straż miejska może nałożyć mandat karny. Jego przyjęcie oznacza przyznanie się do winy. Jeśli ukarany nie zgadza się z decyzją funkcjonariuszy, sprawa może trafić do sądu. Wtedy kluczowe staje się ustalenie, czy hałasujący działał pod wpływem alkoholu lub narkotyków, a także, czy jego zachowanie miało znamiona chuligaństwa. 

 

W przypadku drobnych, jednorazowych incydentów warto jednak najpierw spróbować polubownej rozmowy z sąsiadem. Taktowne zwrócenie uwagi na zbyt głośne zachowanie może rozwiązać problem bez angażowania służb porządkowych.

 

Mieszkańcy bloków powinni zawsze mieć na uwadze nie tylko obowiązujące przepisy prawa i regulaminy, ale także dobro i komfort innych lokatorów. Nawet jeśli nasze działania nie naruszają bezpośrednio ciszy nocnej, to nadmierny i długotrwały hałas w ciągu dnia również może być uciążliwy. Wzajemny szacunek, wyrozumiałość i przestrzeganie ustalonych zasad to klucz do zgodnego współżycia w bloku czy na osiedlu. Warto pamiętać, że prawo do spokojnego zamieszkiwania przysługuje wszystkim na równi, a jego poszanowanie leży w interesie każdego z nas.