Polska ma ogromny problem mieszkaniowy. Ciągle brakuje lokali. Według statystyk Eurostatu mieszkamy w za małych lokalach, a co gorsza przybywa ofert o metrażach znacznie poniżej minimum określonego w przepisach.
W czasach PRL-u standardowa kawalerka miała ok. 30 m2. Był to najczęściej lokal z oddzielną kuchnią i pokojem. Obecnie najmniejszy możliwy metraż mieszkania dopuszczony w prawie budowlanym to 25 m2. Są to mieszkania nazywane mikrokawalerkami. Natomiast na rynku nie brakuje lokali jeszcze mniejszych.
>>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble
Jak to możliwe? Prawo, póki co dopuszcza możliwość sprzedaży mniejszych lokali niż 25 m2, jeżeli są to lokale użytkowe. Oznacza to, że nabywca kupuje tak naprawdę lokal użytkowy bądź inwestycyjny, a nie mieszkanie. Oczywiście, następnie użytkuje je dokładnie tak jak kawalerkę.
Wielu z tych, którzy kupili takie mieszkania, bardzo je sobie chwalą. Taką osobą jest posiadaczka dziewięciometrowego mieszkania w Poznaniu. W podobnym tonie wypowiadają się deweloperzy, którzy jednogłośnie twierdzą, że wszystkie takie mieszkania sprzedają im się, zanim budynek zostanie oddany do użytkowania. Popularności im więc odmówić nie można.
Internet jest ponadto pełny komentarzy, broniących tego typu mieszkań. Część z nich brzmi "nikt nie każe kupować" czy "wolny rynek to zweryfikuje". Ale społecznicy nie milczą i głoszą postulaty o zaostrzeniu prawa, by uniemożliwić budowę takich mikrokawalerek. Argumentów mają całkiem sporo.
Zdaniem Dak Kopec, dyrektor ds. zdrowia ludzkiego w Boston Architectural College, mieszkanie przez dłuższy czas na takiej przestrzeni sprzyja rozwojowi takich chorób, jak depresja. Naukowiec przywołuje również badania wskazujące na to, że nadmierne zagęszczenie może prowadzić do przemocy domowej i większej skłonności do używek.
Społecznicy domagają się między innymi interwencji UOKiK, by zostało zakazane reklamowanie lokali użytkowych jako mikrokawalerka, ponieważ wprowadza to w błąd nabywców. Natomiast na argumenty ich zwolenników odpowiadają, że przymykanie oczu urzędników na budowę tak małych mieszkań to po prostu "psucie rynku".
Sprytnie zaprojektowane mieszkanie nie wydaje się złym pomysłem. Mieszkanie najpierw w kawalerce, później w czterdziestometrowym mieszkaniu z rodziną też nie wydaje się niczym strasznym. Przecież ludzie tak mieszkali przez cały okres PRLu. Jednak w Europie jesteśmy na czwartym od końca miejscu pod kątem przeludnienia lokali. Z czegoś musi wynikać ta potrzeba większych powierzchni do mieszkania.
Według danych z 2019 roku, aż 37,6 proc. obywateli mieszka w przeludnionych mieszkaniach, co daje liczbę ponad 14 milionów Polaków. Już w 1981 roku prof. Piotr Kryczka pisał, że duże stłoczenie ludzi na niewielkiej przestrzeni zmusza do zbyt częstych kontaktów z innymi i prowadzi do uruchomienia mechanizmów obronnych, izolowania się.
Według badaczy z WHO niewielka przestrzeń mieszkalna źle wpływa na zdrowie psychiczne. Ponadto, zbyt dużo mieszkańców w jednym miejscu wpływa na niekorzystną ilość snu, co później przekłada się na problemy z koncentracją.
Jeżeli uważacie, że wasze mieszkanie jest wystarczająco duże, zadajcie sobie pytanie: Czy na każdą osobą bądź parę, przypada jedna sypialnia? Jeżeli nie, to znaczy, że mieszkanie jest za małe. Takie standardy opracował Eurostat. Tak, kawalerka dla singla to jest przeludnione mieszkanie.
Źródło: pieing.cafe