Mieszkanie prawem czy towarem? Ta dyskusja od lat przetacza się w polskiej sferze publicznej. Anna Maria Żukowska, posłanka Lewicy, wyraziła swoją opinię na ten temat podczas audycji wyemitowanej przez Program 1 Polskiego Radia. Zdaniem przedstawicielki opozycji większą rolę w budownictwie mieszkaniowym powinno odgrywać państwo.
- Oddano ważny sektor gospodarki wolnemu rynkowi. I to był wielki błąd, za który płacą kolejne pokolenia - oceniła. Skrytykowała też rząd za brak prawidłowej reakcji na problemy z dostępnością mieszkań. - Nie ma ministerstwa budownictwa. Państwo się tym nie zajmuje. I nie dostrzega problemu - dodała.
Posłanka stwierdziła też, że w Polsce powinno być więcej tanich mieszkań. - To nie oznacza, że każdemu się rozda mieszkania, ale że będzie można wynająć mieszkanie za rozsądny czynsz - powiedziała. - Lewica chce, aby to państwo budowało mieszkania. Tanie mieszkania na wynajem - dodała.
Zdaniem przedstawicielki Lewicy niska dostępność mieszkań przekłada się na problem z dzietnością, bom "kiedy ktoś nie ma gdzie mieszkać, to nie jest zbyt rozsądnym, aby podejmować decyzję o rodzeniu dziecka, w momencie, kiedy nie wiadomo co ze sobą zrobić i jakie będą stawki czynszu" - powiedziała.
Czy mieszkania różnią się czymś od innych towarów? Czy nie powinny podlegać takim samym zasadom jak samochody lub telefony? Argumenty po obu stronach dyskusji są różne. Nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, czy to państwo, czy przedsiębiorcy powinni budować mieszkania. Debata nad tym zagadnieniem jest złożona i wielopłaszczyznowa, a argumenty można wysuwać zarówno za państwem, jak i za wolnym rynkiem.
Z jednej strony jedni twierdzą, że mieszkanie jest podstawowym prawem człowieka i że obowiązkiem państwa jest zapewnienie każdemu dostępu do przystępnych cenowo mieszkań. Z drugiej strony inni twierdzą, że mieszkania powinny być traktowane jak towar i że określenie podaży i popytu na mieszkania należy pozostawić wolnemu rynkowi.
Argumenty za tym, by państwo budowało mieszkania, sprowadzają się do trzech zasadniczych kwestii. Ich zdaniem mieszkanie jest podstawowym prawem człowieka. A w związku z tym to obowiązkiem państwa jest zapewnienie każdemu dostępu do niedrogich mieszkań. Po drugie państwo ma zasoby i możliwości. Grunty, instytucje, olbrzymia siła nabywcza, efekt skali, to wszystko przemawia za tym, by budować mieszkania łatwo dostępne i przystępne cenowo dla jak największej grupy obywateli. Po trzecie zaś państwo ma najwięcej narzędzi, by lepiej regulować rynek mieszkaniowy i zapobiegać zbytniej przewadze ze strony wynajmujących i deweloperów.
Swoje argumenty mają też ci, którzy w kwestii budownictwa mieszkaniowego opowiadają się za wolnym rynkiem. Według nich wolny rynek jest najbardziej efektywnym sposobem określania podaży i popytu na mieszkania. Ludzie kupują? To znaczy, że mieszkania nie są za drogie. Wolny rynek zapewnia także więcej sposobów na zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych. Nie bez znaczenia jest też jakość mieszkań, która - jak wszystko co prywatne - jest z założenia lepsza od państwowego.
Po trzecie zaś w wolny rynek skuteczniej, szybciej, bardziej adekwatnie reaguje na potrzeby konsumentów. Kto ma rację w tym sporze? Racja zapewne leży gdzieś pośrodku, jednak w Polsce sytuacja mieszkaniowa jest ciężka. Dziura na rynku mieszkaniowym wciąż sięga setek tysięcy lokali.