Od lat 70. w Polsce temat bunkrów, schronów i miejsc, gdzie można by było się schronić, nie istniał. A jeżeli istniał, to był marginalizowany. Obecna sytuacja za naszą wschodnią granicą doskonale ukazuje, że liczenie na pacyfistyczny „wieczny pokój” i „koniec wojen” to mrzonka.
Potrzeba budowy schronów w ostatnich dekadach nie była priorytetem w wielu krajach UE, a ryzyko wybuchu wojny wydawało się niemalże zerowe. Mimo to, wiele krajów nie zlekceważyło tego działania. A trzeba pamiętać, że budowa schronu czy bunkru do tanich nie należy. Najprawdopodobniej to wysokie koszty przełożyły się na lekceważenie zabudowy w ramach tzw. obrony cywilnej przez wszystkie dotychczasowe rządy RP po 1989 roku.
Co gorsza, polskie prawo od lat 90. nie reguluje kwestii zarządzania i utrzymywania schronów. Te, które zostały wybudowane jeszcze przed 1989, najczęściej służą za obiekty historyczne i atrakcję turystyczną. Gminy nawet nie mają obowiązku ich utrzymania i ewidencji.
Stąd biorą się trudności z zarządzaniem infrastrukturą schronową. Przekonaliśmy się o tym, gdy Państwowa Straż Pożarna opublikowała mapkę schronów w publicznej aplikacji. Większość z miejsc to zwykłe piwnice i garaże podziemne, a nie schrony.
Ale są kraje UE, w których budowa schronów jest czymś zupełnie normalnym. I nie chodzi jedynie o infrastrukturę wznoszoną przez władze. Oficjalnie Finlandia posiada 54 tys. schronów, (co umożliwia udzielenie schronienia nawet 80 proc. społeczeństwa), a 85 proc. z nich znajduje się w rękach prywatnych. To specjalnie wzmocnione pomieszczenia w mniejszych budynkach mieszkalnych i wspólne schrony w zbiorze większych budynków wielorodzinnych. Co się dzieje z nimi na co dzień? Często są w nich rowerownie i komórki lokatorskie – przepisy mówią jasno, że mają być gotowe do wykorzystania w 72 godziny.
Nie tylko zamożne kraje, takie jak Finlandia, Dania czy Norwegia nie zapomniały o budowie schronów. Dużo lepszą infrastrukturę dla obrony cywilnej można spotkać w Czechach, Słowacji czy Litwie. W wielu miastach wymienionych państw działają np. utrzymywane z publicznych pieniędzy schrony dla ludności.
Ponadto, dla właścicieli nieruchomości, którzy decydują się na wykonanie bunkra, dostępne są różne profity. Np. w Szwecji można otrzymać za taką konstrukcję zwrot z budżetu państwa.
Zaledwie 0,06 proc. ofert domów jednorodzinnych znajdujących się w ofercie serwisu Domiporta posiada własny schron lub bunkier. A przynajmniej pomieszczenia, które można za takie uznać, choć nie posiadają zapewne wystarczających parametrów, by o nich tak mówić. Najpewniej jest to po prostu piwnica o wzmocnionej konstrukcji żelbetowej, bez potrzebnych instalacji.
Z drugiej strony nie ma się w zasadzie czemu dziwić takiej sytuacji, gdy pomieszczenie typu „schron” czy „bunkier” nie występują praktycznie w żadnym rządowym dokumencie dotyczącym budownictwa cywilnego. Obecnie jest dopiero planowana nowelizacja prawa budowlanego oraz niektórych ustaw, wśród nowości jest właśnie dodanie i objaśnienie definicji schronu. Nowelizacja obecnie znajduje się na etapie konsultacji publicznych.
Nowelizacja przepisów ma ponadto wprowadzić parę ułatwień dla chcących zbudować sobie schron. By zbudować bunkier, nie będzie potrzebne pozwolenie na budowę, tylko jej zgłoszenie, choć niestety będzie się to wiązało z inwentaryzacją podwykonawczą wykonaną przez eksperta. Zmiany mogą pojawić się na początku przyszłego roku.
Ale to przyszłość. Wojna za naszą granicą trwa od 24 lutego, a budowa własnego bunkra w Polsce to droga przez urzędniczą mękę. W wielu krajach istnieje wymóg budowy schronów w budynkach wielorodzinnych, ale w przypadku domów jednorodzinnych jest dobrowolne. I tajne. Większość krajów UE znanych z dużej liczby schronów nie ewidencjonuje ich lokalizacji. Tamtejsi ustawodawcy wyszli z założenia, że schron ma być tajny. Np. na wypadek przejęcia urzędów przez wroga – schron domowy nie będzie ujęty w ogólnych planach zagospodarowania działki. Wykonawca musi jedynie trzymać się ogólnych przepisów budowlanych w danym regionie. W Polsce jest to dużo trudniejsze.
By wybudować schron nad Wisłą, potrzebne jest pozwolenie na budowę i należy spełnić tzw. Warunki Zabudowy. Niestety, w polskim ustawodawstwie, jak wspomniano wcześniej, pomieszczenie schronu nie jest uregulowane. Inwestorzy, chcąc wybudować schron, muszą zrobić zgłoszenie i wykazać, co zamierzają wybudować. Zgłaszają więc np. piwniczkę na wino albo ziemiankę bądź inny typ konstrukcji podziemnej. Nie robią tego bez powodu.
- Chodzi o to, by do urzędu nie trafiła informacja o schronie. Wynika to z umowy o poufności z klientem. Nikt nie chce, by urzędnik wiedział, gdzie Kowalski buduje schron. A drugą kwestią jest fakt, że gdybyśmy nawet wpisali schron ze wszystkimi urządzeniami, które tam powinny być, to żaden urzędnik nie ma narzędzi do ich weryfikacji. Istniałoby ryzyko, że nie byliby w stanie wydać decyzji o pozwoleniu na budowę – tłumaczy zawiłość procesu uzyskiwania pozwolenia na budowę schronu Ewa Leszczyńska, właścicielka firmy Studio Wektor, zajmującego się budową schronów indywidualnych.
- Nie ma w naszym systemie prawnym narzędzi, by dokonać weryfikacji, ponieważ nie istnieje w naszym ustawodawstwie jakakolwiek informacja o indywidualnych budowlach ochronnych – dodaje.
Obecna sytuacja w Ukrainie doskonale obrazuje, że zwykła piwnica to przy dzisiejszym uzbrojeniu praktycznie żadna osłona. Gdy mowa natomiast o schronie, to powinien on posiadać nie tylko wytrzymałą konstrukcję, ale również systemy podtrzymywania życia bez konieczności korzystania ze źródeł zewnętrznych.
Systemy filtrowentylacji, agregat prądotwórczy, zapas wody, szczelne wrota, miejsce do przygotowywania posiłków to absolutne minimum, by mówić o skutecznej ochronie schronowej w czasie bombardowania czy ataku nuklearnego. Ważny jest też czas. Taki schron powinien być jak najdłużej autonomiczny, by można było w nim spędzić dostatecznie dużo czasu do ustania zagrożenia. Wszystkie te kwestie należy przemyśleć, nim rozpocznie się budowę.
Zdjęcie główne: Wizualizacja schronu / źródło: schron.pro