Polacy nie muszą obawiać się gwałtownych wzrostów rachunków za prąd, bo obowiązują przepisy o zamrożeniu cen na poziomie tych z roku 2022. Regulacje nie dotyczą jednak spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot, które mają umowy na dostawę prądu z gwarancją ceny. Stare umowy właśnie wygasają, a nowego mechanizmu, który ograniczałby ceny w nowych kontraktach brak. To oznacza jedno: ryzyko sporych podwyżek za czynsz.
Serwis prawo.pl opisuje problem części spółdzielni i wspólnot. Warto przypomnieć, że zgodnie z ustawą o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej, w bieżącym roku ceny prądu zostały zamrożone na poziomie z 2022 roku, z uwzględnieniem określonych limitów zużycia. Dla gospodarstw domowych limit wynosi 2 MWh rocznie, dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami - 2,6 MWh, natomiast dla rodzin posiadających Kartę Dużej Rodziny oraz rolników - 3 MWh.
Osoby, które zużywają większą ilość energii elektrycznej, będą płacić wyższe stawki, jednak nieprzekraczające 693 zł za MWh (megawatogodzinę). Natomiast spółdzielnie i wspólnoty nie mają zamrożonych stawek. Są jednak objęte limitem ceny - dostawcy prądu nie mogą zażądać więcej niż 785 zł za MWh. Tyle tylko, że w przepisach jest haczyk. Ta zasada nie dotyczy sytuacji, w których spółdzielnie i wspólnoty mają umowy z gwarancją stałej ceny. A takich sytuacji, jak się okazuje, jest sporo.
Jak informuje serwis prawo.pl, spółdzielnie i wspólnoty często zawierały umowy na dostawę prądu do części wspólnych, takich jak klatki schodowe czy windy, z gwarancją stałej ceny. Było to korzystne z ekonomicznego punktu widzenia. Jednak obecnie, gdy stare umowy wygasają, żadna firma nie oferuje już tak atrakcyjnych warunków, jak wcześniej. W efekcie mieszkańcy wielu bloków muszą szykować się na większe wydatki.
- Tam, gdzie umowy z gwarancją stałej ceny przestają obowiązywać, opłaty za mieszkanie rosną od 20 do 30 proc. - wylicza w rozmowie z serwisem Jerzy Jankowski, prezes Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych RP.
Fala podwyżek przetacza się przez Polskę od zeszłego roku. Skala podwyżek jest różna sięga od 100 do kilkuset złotych. Dla wielu osób nawet niewielkie zwiększenie rachunków jest problemem. - Może ktoś powie, że to mała kwota, ale dla mnie ma ogromne znaczenie, te 100 zł robi ogromną różnicę. To tylko czynsz, a gdzie reszta? Ja za same leki płacę 300 zł i to wydatek, którego nie mogę sobie odmówić. Nie wiem jak żyć, nie wiem, co będzie dalej, chyba trzeba będzie z czegoś zrezygnować robiąc zakupy spożywcze - wyjaśnia w rozmowie z money.pl pani Barbara, emerytka z Oławy, która za mieszkanie płaci więcej.