Niedoubezpieczenie. Trudne słowo, poważny problem dla właścicieli nieruchomości

Mają w planie zakup nieruchomości czy budowę domu pod uwagę trzeba wziąć wiele czynników. Jednym, któremu warto poświęcić nieco więcej czasu, jest ubezpieczenie. Szczególnie w dobie pandemii i inflacji. Dlaczego? Okazuje się, że galopujące ceny mogą okazać się problemem w razie nieszczęścia. 

Inflacja może dotknąć właścicieli nieruchomości w dość zaskakujący sposób. Okazuje się bowiem, że problemem może być nawet kwestia ubezpieczenia. Warto sprawdzić, jaką wysokość ma nasza polisa. Wszystko przez galopujące ceny.  Inflacja a pożar, zalanie lub inny kataklizm mogą mieć ze sobą wiele wspólnego. Eksperci zwracają bowiem problem na mało znany, ale istotny problem rynku nieruchomości. Chodzi o… niedoubezpieczenie. Słowo może wydawać się trudne, ale jego sens jest prosty do zrozumienia. Polisa nie zawsze bowiem może pokryć wysokość strat wynikająca z np. uszkodzenia domu czy mieszkania.


Zdaniem analityków problem może zaistnieć nawet kilka miesięcy po wykupieniu polisy. Wszystkiemu winna jest inflacja, która wpływa na przykład na ceny materiałów budowlanych, elementów wyposażenia nieruchomości czy nawet koszty robocizny. Jak wynika z szacunków Głównego Urzędu Statystycznego, w styczniu 2022 roku w budowie pozostawało ponad 867 tys. mieszkań. To o 4,7% więcej niż w analogicznym miesiącu 2021. Rosnący popyt, inflacja, a co za tym idzie coraz wyższe ceny materiałów budowlanych oraz kosztów pracy sprawiają, że ceny nieruchomości wciąż rosną. Mimo to chętnych na ich zakup nie brakuje.
 

Niedoubezpieczenie. Realny problem?

– Wypłata odszkodowania oznacza, że osoba poszkodowana jest w stanie zniwelować nim poniesione straty. Jednak w obliczu rekordowej inflacji, wzrostu cen materiałów i robocizny uzyskane w ramach ubezpieczenia środki w obecnej sytuacji mogą nie wystarczyć na przywrócenie nieruchomość do stanu sprzed szkody. Osoby, które zawarły polisy 10-12 miesięcy temu mogą, w przypadku nieszczęścia, mierzyć się z problem rozdysponowania otrzymanego odszkodowania w sposób uniemożliwiający pokrycie wszystkich strat - – mówi Karolina Ławicka z CUK Ubezpieczenia. 

 

- Takich zdarzeń możemy uniknąć, reagując na aktualną sytuację rynkową oraz wprowadzając do naszej umowy niezbędne modyfikacje - dodaje. 

 

Jak wyliczać wartość ubezpieczenia

Czy tzw. niedoubezpieczenia da się uniknąć? Warto, by nie prosząc o ofertę ubezpieczeniową nie zaniżać realnej wartości nieruchomości. Część konsumentów może tak postępować, by – na przykład – obniżyć wysokość składki.

 

– Jeżeli okaże się, że nasza nieruchomość zyskała na wartości, powinniśmy rozważyć podwyższenie sumy ubezpieczenia. Uwzględnienie w umowie nieaktualnej wartości prowadzi bowiem do jej niedoubezpieczenia. Przykładowo, mieszkanie, które zakupiliśmy dwa lata temu za 500 tys. zł, obecnie może być warte, w zależności od lokalizacji, nawet o 50 proc. więcej. W przypadku nieuwzględnienia tej zmiany w polisie i zaistnienia szkody mamy nikłe szanse, że odszkodowanie pozwoli nam na przywrócenie nieruchomości do stanu poprzedzającego zdarzenie losowe – dodaje Karolina Ławicka. 

Dziesiątki miliardów złotych z polis

Problem niedoubezpieczenia jest poważnym wyzwaniem dla branży. Wszystko przez olbrzymie pieniądze, z jakimi związana jest branża. W 2020 r. Polacy otrzymali 39,7 mld zł odszkodowań i świadczeń ubezpieczeniowych. Mimo pandemii, klienci nie rezygnują z ochrony ubezpieczeniowej - stwierdza PIU w swoim raporcie. Jednocześnie wylicza, że w 2020 roku Polacy przeznaczyli na ubezpieczenia około 63,5 mld zł, czyli prawie tyle samo co rok wcześniej.

 

W roku kolejnym kwoty wypłat również robią wrażenie. W ciągu trzech kwartałów 2021 r. Polacy otrzymali 30,3 mld zł odszkodowań i świadczeń ubezpieczeniowych – wynika z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU). To prawie 3 proc. więcej, niż rok wcześniej. W największym stopniu wzrosły wypłaty z tytułu ochronnych ubezpieczeń na życie, głównie na skutek zwiększonej śmiertelności - czytamy w komunikacie Izby.