Największa katastrofa budowlana. Hala mogła runąć w każdej chwili, ale tragedii można było uniknąć

28 stycznia 2006 roku runęła hala Międzynarodowych Targów w Katowicach, grzebiąc pod gruzami 65 osób. Ustalenie przyczyn największej katastrofy budowlanej w historii naszego kraju napotkało pewne trudności. Biegłym udało się ustalić, jakie połączenie czynników doprowadziło do zawalenia stalowej konstrukcji. Eksperci wskazują też, że tragedii można było uniknąć.

15 lat temu, 28 stycznia 2006 roku, wydarzyła się największa katastrofa budowlana w historii Polski. Tego dnia zawaliła się bowiem hala Międzynarodowych Targów w Katowicach. Pod jej gruzami zginęło 65 uczestników i gości wystawy gołębi, 140 zostało rannych. Ofiar mogło być więcej, ponieważ w budynku przebywało ok. 1300 osób. 

Do zdarzenia doszło po godz. 17, przy bardzo niskiej, wynoszącej -15 stopni Celsjusza temperaturze. Zarówno ciemności, jak i mróz utrudniały akcję ratowniczą i zmniejszały szansę rannych na uzyskanie pomocy. Ostatnią żywą osobę wyciągnięto spod zwalonej konstrukcji po kilku godzinach. 

 
Sporo śniegu i zbyt mała wytrzymałość

Przyczyny i skutki katastrofy analizował Główny Urząd Budowlany. W wyniku katastrofy hala doznała poważnych uszkodzeń. Zniszczeniu uległa konstrukcja dachu, częściowemu zerwaniu elementy nośne konstrukcji (więzary), a inne uległy poważnemu odkształceniu. 

"Zarówno na zawalonej części hali, jak i pozostałej części dachu zalegała warstwa zlodowaciałego i luźnego śniegu o łącznej grubości ok. 50 cm" - czytamy w dokumencie. 

Zdaniem Inspektoratu projektanci hali popełnili błędy przy obliczeniach i zastosowali zbyt mało elementów konstrukcyjnych wpływających na nośność. Błędy, zdaniem GINB, popełnić miał też wykonawca, wykonując niestaranny montaż. 

>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble

Tragedii można było uniknąć? 

Zdaniem inspektorów budowlanych wady hali wyszły na jaw kilka lat przed katastrofą. W roku 2002 w budynku interweniowała straż pożarna, gdyż doszło do zniszczenia jednego z elementów nośnych dachu, który pękł. Wymieniono go wówczas i dokonano wzmocnień, ale nie sprawdzono dokładnie stanu innych elementów konstrukcji. 

Popełniono też inne poważne błędy. "W czasie użytkowania nie odśnieżano właściwie dachu hali, pomimo że projektant zwracał już uwagę właścicielowi obiektu na taką potrzebę. Zarówno podczas budowy - w styczniu 2000 r. jak i po awarii w 2002 r." - czytamy w raporcie Inspektoratu. 

W toku postępowania ujawniono, że tuż przed wypadkiem z roku 2002 warstwa śniegu na dachu hali była bardzo gruba - miała od 1,5 do nawet 3 metrów. 

Mogła runąć w każdej chwili

Pierwsze, dramatyczne relacje z miejsca zdarzenia skłaniały ku hipotezie, że do zawalenia budynku mógł przyczynić się przede wszystkim śnieg zalegający na dachu. Czy było go jednak na tyle dużo, by konstrukcja nie wytrzymała? Na zlecenie prokuratury to zagadnienie badali biegli. Nieoficjalne doniesienia mówiły o tym, że śnieg był tylko jedną z przyczyn katastrofy. 

Ustalenia biegłych i wyrok

Przecieki się potwierdziły, ale na jaw wyszły inne okoliczności tragedii. W raporcie opublikowanym w 2006 roku przez biegłych stwierdzono, że jednym z najważniejszych powodów katastrofy były zmiany dokonane w projekcie wykonawczym względem projektu budowlanego. Zmniejszono liczbę wsporników oraz innych elementów wzmacniających. Ostatecznie jednak to masy zalegającego śniegu były bezpośrednią przyczyną zawalenia się budynku. 

Prokuratura w Katowicach ostatecznie oskarżyła zarówno byłych szefów Targów, jak i projektantów hali oraz jej wykonawców. Na ławie oskarżonych w 2012 roku zasiadło 12 osób, 9 usłyszało wyroki. Najsurowszy - 9 lat więzienia - usłyszał projektant Jacek J., który, zdaniem sądu, zmienił projekt, by oszczędzić na jego budowie. 

Skarb Państwa winny katastrofy

Procesy apelacyjne w sprawie wypadku toczyły się jeszcze do roku 2019. W wyniku tych działań jednemu z oskarżonych obniżono wyrok. Sąd Apelacyjny w Warszawie zajmował się też kwestią odpowiedzialności za katastrofę. Uznał, że ponieść musi ją Skarb Państwa.