Ekspert podatkowy dr Piotr Sekulski w rozmowie z “Rzeczpospolitą” podkreśla potencjał oszczędności wynikający z tej metody, szczególnie w kontekście niedawnych wzrostów cen. Podstawą prawną dla tej strategii jest artykuł 22 ustęp 6f ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, który umożliwia coroczną aktualizację wartości kosztów nabycia lub wytworzenia nieruchomości o wskaźnik inflacji.
Warto przypomnieć, że transakcje sprzedaży nieruchomości dokonane przed upływem pięcioletniego okresu od momentu ich nabycia podlegają 19-procentowemu podatkowi dochodowemu. Podstawę opodatkowania stanowi różnica między przychodem ze sprzedaży a zwaloryzowanymi kosztami nabycia.
Może się to przełożyć na zysk w wysokości kilkunastu tysięcy złotych - na przykład przy zakupie mieszkania za ok. 500 tys. zł i sprzedaży za ok. 700 tys zł. Taka jest bowiem różnica w wysokości podatku po obliczeniu go z uwzględnieniem waloryzacji - wylicza "Rzeczpospolita".
Istnieje jednak rozbieżność interpretacyjna między podatnikami a urzędnikami dotycząca metodologii obliczania zwaloryzowanych kosztów. Podatnicy preferują korzystniejsze dla siebie podejście, stosując wskaźnik inflacji do już zwaloryzowanej kwoty, podczas gdy urzędnicy argumentują za stosowaniem go wyłącznie do pierwotnej kwoty nabycia.
Mimo że argumentacja podatników wydaje się logiczna, eksperci przyznają, że literalna interpretacja przepisów przemawia za stanowiskiem organów skarbowych. Jasiński komentuje, że gdyby ustawodawca zamierzał umożliwić stosowanie korzystniejszej dla podatników metody, powinien to jednoznacznie określić w przepisach.
Rynek nieruchomości w Polsce boryka się z wieloma wyzwaniami, które wpływają na jego stabilność i dostępność mieszkań dla przeciętnego obywatela. Główne przyczyny tych problemów można sklasyfikować następująco.
Niedobór podaży. Pomimo intensywnej budowy nowych mieszkań, popyt wciąż przewyższa podaż, szczególnie w dużych miastach. Jest to spowodowane m.in. urbanizacją i migracją wewnętrzną.
Rosnące koszty budowy. Wzrost cen materiałów budowlanych i kosztów pracy w sektorze budowlanym przekłada się na wyższe ceny mieszkań.
Spekulacja i inwestycje krótkoterminowe. Traktowanie nieruchomości jako inwestycji krótkoterminowej prowadzi do sztucznego zawyżania cen i ograniczenia dostępności mieszkań dla osób poszukujących własnego lokum.
Ograniczona dostępność gruntów pod zabudowę. Szczególnie w centrach miast, co prowadzi do wzrostu cen działek i w konsekwencji mieszkań.
Skomplikowane procedury administracyjne. Długotrwałe procesy uzyskiwania pozwoleń na budowę i inne formalności administracyjne opóźniają realizację inwestycji i zwiększają ich koszty.
Te czynniki, w połączeniu z wysoką inflacją i zmiennością stóp procentowych, tworzą złożony obraz rynku nieruchomości w Polsce, wymagający kompleksowych rozwiązań systemowych.