Lokatorzy państwowego osiedla narzekają na jakość. "To są mieszkania z kartonu. Ściany są miękkie"

Nie wszyscy uczestnicy programu Mieszkanie Plus są zadowoleni z decyzji o przystąpieniu do rządowego projektu. Część z nich narzeka, że państwo zmieniło zasady dojścia do własności. Krytyczne głosy dotyczą też wysokości czynszu. A przede wszystkim niskiej jakości mieszkań.

Lokale budowane w ramach programu "Mieszkanie Plus", który kusił niskimi czynszami i perspektywą dojścia do własności, miały być spełnieniem marzeń. Dla części uczestników projektu - m.in. mieszkańców osiedla w Radomiu - rzeczywistość okazała się daleka od idyllicznej wizji przedstawianej przez rząd.

 

Z jedną z takich rodzin rozmawiał portal Interia.pl. Mieszkanie miało być sposobem na życie w wyższym standardzie za niższą cenę. Okazało się jednak, że jest odwrotnie - ceny są wysokie, a standardy - niskie. - Zaczęło się nam lepiej układać, ale nie na tyle, aby wziąć kredyt. Wtedy usłyszeliśmy o programie "Mieszkanie Plus". Propozycja była bardzo kusząca, od samego początku mówiono o preferencyjnych warunkach: niskich kosztach wynajmu względem rynku - mieliśmy płacić od 10 do maksymalnie 20 zł za metr kwadratowy. A później, po dwóch latach najmu, mieć opcję dojścia do własności na dobrych zasadach - mówi mężczyzna, który skusił się na mieszkanie. Szybko okazało się, że za opłaty są jednak wysokie. Rodzina za spory, 72-metrowy lokal płaci dziś niemal 2700 zł, a i tak ma powody do radości, bo otrzymuje dopłatę. Bez niej co miesiąc płaciłaby ponad 3100 zł. 


 

Nie płacą, mieszkają dalej

Lokatorzy, którzy zdecydowali się na opcję dojścia do własności, z obawą patrzą w przyszłość. W niektórych miastach właśnie tego typu uczestnikom programu zaczęto już przedstawiać nowe warunki umowy. W Gdańsku za mniejszy lokal sam czynsz podniesiono do kwoty ponad 3100 zł miesięcznie, a opłata za dojście do własności to dodatkowe 500 zł miesięcznie. Razem trzeba więc szykować się na wydatek rzędu 3600 zł. Jeśli podobne wyliczenia zostaną zastosowane w Radomiu, Mieszkanie Plus stanie się dla lokatorów dwukrotnie droższe. 

 


Mieszkańcy twierdzą też, że państwo zmieniło zasady dotyczące dojścia do własności. Ich zdaniem zostali wprowadzeni w błąd co do warunków własności. Twierdzą, że początkowo powiedziano im, że mogą wykupić mieszkania po dwóch latach wynajmowania, ale później dowiedzieli się, że będą musieli czekać co najmniej pięć lat i zapłacić wyższą cenę, niż oczekiwano. Szczegóły mają zostać przedstawione przez PFR, państwową spółkę, która zarządza programem, w trzecim kwartale roku. 

 

Obawy budzi też standard. - Podwyższony standard to to nie jest. To są mieszkania z kartonu. Ściany są tak miękkie, że wystarczy lekko je trącić i robi się dziura. Przy dzieciach o to nietrudno - mówi mężczyzna w rozmowie z Interią. I podkreśla, że opłaty są tak wysokie, jakby mieszkał w luksusowym apartamencie. 

 

Lokatorzy narzekają na liczbę usterek i powolne tempo ich usuwania. - Jak dla mnie to te usterki nie są usuwane, tylko maskowane. Już zdarzało się, że pęknięcie w ścianie było sylikonem przeciągnięte i zamalowane. Druga rzecz to podejście do tych wad. Jak mieliśmy pęknięcia wzdłuż ram okiennych i pozaklejaliśmy je taśmą, to powiedziano nam, że za często otwieramy okna. I to nasza wina - mówi mieszkaniec osiedla. 

Miała być rewolucja

Program "Mieszkanie Plus" został uruchomiony w 2016 roku przez Prawo i Sprawiedliwość jako sposób na rozwiązanie problemu niedoboru mieszkań i pomoc rodzinom o niskich i średnich dochodach w realizacji ich marzenia o posiadaniu własnego "M". Ideą programu jest budowa mieszkań czynszowych z opcją wykupu, przeprowadzana na gruntach państwowych lub nabytych przez PFR Nieruchomości. Do tej pory w ramach programu w całej Polsce powstało lub jest w budowie ponad 10 tys. mieszkań. Krytycy twierdzą jednak, że program nie spełnił pokładanych w nim nadziei, jest zbyt drogi i nieefektywny.

 

Donald Tusk, lider Platformy Obywatelskiej i były premier, niedawno określił program jako "fiasko" i oskarżył rząd o marnowanie publicznych pieniędzy na "źle zbudowane" mieszkania. Zapowiedział też, że jego partia zaproponuje lepszą alternatywę, jeśli wygra kolejne wybory parlamentarne, zaplanowane na 2023 rok. Zaproponował stworzenie funduszu, który udzielałby nisko oprocentowanych pożyczek dla nabywców domów i wspierałby samorządy w rozwoju budownictwa społecznego. Rząd broni swojego programu i podkreśla, że pomógł poprawić warunki życia tysiącom ludzi ludzi poprawić swoje warunki życia. 

 

Fot. Jeffrey Czum (Pexels / CC 3.0)