O tym, że w Rosji zima potrafi być sroga, przekonywać nikogo nie trzeba. Jak surowy klimat panuje u naszego sąsiada? Dowodzą tego zdjęcia wykonane w miejscowości Siewiernyj, w republice Komi, na zachód od Uralu, w pobliżu granicy koła podbiegunowego.
Przedstawiają wnętrze opuszczonej nieruchomości, w której wciąż jednak znajduje się infrastruktura, z której dawniej korzystali lokatorzy.
Skuta lodem kanapa, żyrandol, z którego zwisają sople, zaśnieżone schody i zamarznięta "fontanna" wokół kaloryfera to efekt działania wyjątkowo niskiej temperatury, która w tym regionie sięga nawet -50 st. Celsjusza.
To nie aura, ale problemy ze znalezieniem pracy sprawiły, że w bloku nie ma dziś mieszkańców. Wcześniej żyli tu robotnicy pracujący w pobliskich kopalniach węgla, pracownicy pobliskich zakładów i ich rodziny. Ale i więźniowie - do pracy pod ziemią zmuszani byli również przetrzymywani w pobliskich łagrach.
>>>Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble
W latach 80. w Siewiernym mieszkało nawet 20 tys. osób. Dawną świetność miastu próbowano przywrócić na początku wieku, ostatecznie jednak po serii wypadków wydobycie węgla w regionie w dużej mierze wstrzymano.
W Workucie, jednym z czterech największych miast regionu, w czasach świetności pracowało jeszcze więcej, bo 70 tys. osób. Dziś przez media nazywana jest "najszybciej umierającym rosyjskim miastem".
Liczba opuszczonych budynków w regionie sięga setki. W niektórych zajęte są dosłownie pojedyncze lokale. Lokale użyteczności publicznej - w tym ośrodki kultury, kina, szkoły, zostały niemal całkowicie zamknięte. Pokryte śniegiem i lodem są też nieużywane od lat samochody, maszyny budowlane, przemysłowe.
Niszczejące budynki stają się coraz większym zagrożeniem - ekstremalne warunki atmosferyczne naruszają bowiem ich konstrukcję. W budynkach, w których wciąż można zamieszkiwać, ceny lokali są niskie. Mieszkanie można tu kupić już za równowartość 500 dol., czyli ok. 2000 zł. "Wielu wyjeżdżających po prostu oddaje swój dom" - wyjaśnia portal The World.