Początek roku nie był najlepszy dla tych, którzy mają kredyty hipoteczne na mieszkania w szwajcarskiej walucie. Szczególnie tych, którzy zobowiązanie zaciągali mniej więcej dekadę temu, przy rekordowo niskim kursie na poziomie 2-2,2 zł.
Kurs franka w ciągu kilku tygodni osiągnął bowiem bolesny dla wielu poziom czterech zł, co oznacza wzrost wysokości rat. Wyższe raty nie są problemem dla budżetu dla krótki czas. Czy sytuacja długo się jednak utrzyma? Co sprawia, że frank szwajcarski osiąga tak wysokie notowania, czy można obawiać się tego, że dalej będzie drożał, kiedy ma szansę stanieć?
Na to pytanie odpowiadają eksperci "Pulsu Biznesu". Zauważają oni, że od 2018 roku widać wyraźne umacnianie się franka szwajcarskiego wobec euro. W grudniu odnotowano kolejne maksimum - cena euro obniżyła się z 1,10 do 1,06 franka. Wcześniej przy takim poziomie kursu Szwajcarski Bank Narodowy interweniował. Dziś do takiej interwencji nie dochodzi.
Euro osłabia się natomiast w stosunku do dolara. I tu widoczny jest z pewnością efekt ataku koronawirusa w Chinach. Eksperci oceniają jednak, że wpływ zagrożenia chorobą był chwilowy, a to oznacza, że powody osłabienia się europejskiej waluty są inne. Jednym z najważniejszych jest mizerny wzrost gospodarczy w strefie euro.
Ostatnie dane z np. Niemiec wielkich nadziei na zmianę tego trendu nie pokazują. Niemiecka gospodarka osiągnęła bowiem stagnację - w czwartym kwartale 2019 roku wzrost PKB wyniósł okrągłe zero. Według Eurostatu w IV kwartale 2019 roku PKB strefy euro było o zaledwie 0,1 proc. wyższe niż w poprzednim kwartale.
Szwajcarski Bank Narodowy mógłby zainterweniować. Jak na razie z tej możliwości nie korzysta z prostego powodu - oddziaływanie na kurs szwajcarskiej waluty nie pozostaje bez wpływu na tamtejszą gospodarkę. Jest po prostu kosztowne. Szwajcarzy mogliby też dalej ciąć stopy procentowe, ale te są na poziomie -0,75. I tu helweci zostawiają sobie pole manewru.
Frankowicze do wyższych rat muszą się zatem przyzwyczaić - nic nie wskazuje na to, by kurs franka szybko spadł. Ponadto istnieje też ryzyko, że niemiecka stagnacja przekształci się w stagnację. A to będzie kolejnym argumentem, by szwajcarską walutę wybierać jako tzw. bezpieczną przystań.