Sprzedaż nieruchomości nie może odbyć się bez zajrzenia do jej księgi wieczystej - publicznego rejestru, który przedstawia stan prawny nieruchomości. To tam widnieje zapis potwierdzający fakt, iż osoba, która oferuje nam ziemię, mieszkanie czy dom, jest jej prawowitym właścicielem. W księdze wieczystej znajduje się na przykład zapis o hipotece nakładanej przez bank, gdy nieruchomość jest zakupiona na kredyt. W tej samej księdze znajdzie się też zapis o współwłasności - właścicieli może być przecież wielu. Transakcja nie może się odbyć bez zgody wszystkich.
Eksperci informują, że zapisu w księdze wieczystej mogą zażądać nie tylko banki, czy prawowici współwłaściciele. Roszczenie co do domu czy ziemi wysunąć może każdy - wystarczy, że oświadczy, iż na przykład zakupił kiedyś od sprzedającego część nieruchomości.
Oświadczenie często nie ma nic wspólnego z prawdą, ale na kontrahenta często działa odstraszająco. Potencjalny kupiec w początkowej fazie transakcji nie wie bowiem, czego dotyczy roszczenie. Widzi jedynie informację, że ktoś je wysunął. Aby poznać szczegóły sprawy, trzeba wypożyczyć akta, udać się do sądu. Już sam ten fakt wielu potencjalnych kupujących zniechęca. Mogą uznać, że z nieruchomością "coś jest nie tak".
>> Eleganckie i ciekawe kolekcje mebli znajdziesz na Abra Meble
- Z treści księgi nie wynika, czego konkretnie dotyczy zapis: roszczenia, wpisu hipoteki czy ostrzeżenia o toczącym się postępowaniu - wyjaśnia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Piotr Pałka, radca prawny, partner w Kancelarii Prawnej Derc, Pałka.
Wyjaśnia też, że wniosek do sądu mogą złożyć osoby, które do nieruchomości nie mają żadnych praw. Ich jedyny cel to przeszkodzenie w transakcji - często chodzi tu na przykład o rodzinne i sąsiedzkie nieporozumienia, lub też tańszy zakup. - Taki wniosek może złożyć każdy, nawet jeżeli jego treść jest wyssana z palca - wyjaśnia ekspert.
Ekspert wyjaśnia, że działanie osób i firm, które wykorzystują ten mechanizm to realny problem. - Blokują, następnie kupują jak najtaniej, potem drożej odsprzedają i nieźle na tym zarabiają - mówi o składających wnioski Piotr Pałka.
Prawnicy podkreślają, że roszczenie może złożyć do sądu osoba, która nie ma żadnego związku z daną nieruchomością. A gdy sąd odrzuca złożony wniosek, zainteresowany tańszym przejęciem nieruchomości może złożyć kolejny.
Z uwagi na przewlekłość postępowań, może to blokować sprzedaż nawet na rok. Za złośliwe składanie wniosków nie ma natomiast odpowiedzialności karnej. Czasami wykorzystują to złośliwi sąsiedzi lub krewni, w innych sytuacjach osoby, które chcą skłonić sprzedającego do obniżenia ceny.