Airbnb jest platformą, w której można ogłaszać mieszkania na najem krótkoterminowy. Ale platforma, dotychczas pełna "cyfrowego życia", od kilku tygodni notuje same spadki, co może oznaczać dla wielu właścicieli nieruchomości poważne problemy.
14 marca minister zdrowia zakazał najmu krótkoterminowego na terenie kraju, ale decyzją ministerstwa rozwoju z 24 marca przepis został uchylony. Nie zmienia to faktu, że biznes turystyczny, na którym w dużej mierze opierał się najem krótkoterminowy, jest praktycznie zawieszony.
Znalazłem mieszkanie, znalazłem dom. Znalazłem serwis, na którym są.
- Zdecydowana większość obiektów stoi pusta. Straciliśmy czasowo płynność finansową. W mieszkaniach pozostała część turystów zaskoczona sytuacją - mówi w Gazecie Wyborczej Kamil Krzyżanowski, prezes Renters.pl firmy zajmującej się zarządzaniem nieruchomości na wynajem krótkoterminowy na platformach Airbnb i Booking.com.
Według dziennika “The Wall Street Journal” liczba rezerwacji spadła w Azji o 95 proc., w Europie o 75 proc. i w USA, największym rynku, o 50 proc. Teraz gdy większość rezerwacji jest odwołana, spółka ma problemy z płynnością finansową, a jeszcze niedawno była wysoko wyceniania. W 2017 roku jej wartość miała wynosić 31 mld dol i w najbliższym czasie miała zadebiutować na giełdzie.
Problemy giganta przełożą się również na osoby z niego korzystające. Właściciele nieruchomości, którzy kupili je z myślą o tego typu najmie, mogą mieć teraz duży problem. Brak lokatorów wpływa na ich dochody, a w zasadzie ich brak. W najgorszej sytuacji są rzecz jasna właściciele mieszkań kupionych inwestycyjnie za kredyt mieszkaniowy. Puste lokum nie zarabia, a raty kredytu trzeba płacić, chyba że korzysta się z odroczeń stosowanych przez niektóre banki. Szczegóły opisujemy w materiale poniżej.
- Problem spłaty rat za mieszkania na najem krótkoterminowy może dotyczyć nawet 30 procent właścicieli - tłumaczy Kamil Krzyżanowski z Renters.pl.
Zła sytuacja na rynku najmu nie dotyczy jedynie operatorów serwisów i właścicieli mieszkań, ale również firm, które są podwykonawcami pomagającymi przy utrzymaniu takich mieszkań jak np. firmy sprzątające.
Właściciele nieruchomości oczywiście nadal mają pewne możliwości, by ograniczyć straty. Mogą je np. sprzedać czy przeznaczyć na mieszkania pod kwarantanny. O czym pisaliśmy tu:
We wtorek, 31 marca premier ogłosił, że od 2 kwietnia zamknięte zostaną hotele i miejsca oferujące wynajem krótkoterminowy. Wyjątkiem ma być udostępnianie lokali pod kwarantanne. "Hotele i inne miejsca noclegowe (działające na zasadzie wynajmu krótkoterminowego) zostają zamknięte. Mogą one funkcjonować tylko i wyłącznie wtedy, gdy przebywają w nich osoby w kwarantannie lub izolacji, a także gdy przebywa w nich personel medyczny." - czytamy na oficjalnej stronie rządowej dotyczącej koronawirusa.
Źródło: wyborcza.pl